Rozdział 10

Mogło wydawać się to bardzo dziwne, ale nie spanikowałam. Przynajmniej nie od razu. Z początku uznałam tę sytuację za kiepski żart Gregora lub jego ludzi. Kiedy przeczytałam wiadomość jeszcze raz i jeszcze jeden, zrozumiałam, że nie mieli z tym nic wspólnego. Zależało im zarówno na Conradzie jak i na mnie, a taką informacją mogli przecież zepsuć swoje plany. Gdyby to okazało się prawdą, robiliby wszystko, by zachować tajemnicę. Nie było im na rękę, abym odkryła ten sekret. Choć zdawali sobie sprawę, że nie utrzymywałam z Conradem żadnego kontaktu, naiwnie wierzyli, że wciąż posiadał tę moc, by zwabić mnie do tego paskudnego klubu. Od razu odrzuciłam więc od siebie tę możliwość, zastanawiając się nad kolejnym wyjaśnieniem.
Harry nie odezwał się jeszcze słowem, ale również próbował rozwiązać tę zagadkę. Było już bardzo późno, oboje odczuwaliśmy ogromne zmęczenie, ale mimo to, żadne z nas nie chciało przerwać. Zaczynałam zastanawiać się czy rzeczywiście wynikało to z zaistniałej sytuacji, czy może ze względu na spędzenie ze sobą jak najwięcej czasu. Z całego serca pragnęłam, żeby pierwsza wersja okazała się tą jedyną, lecz z drugiej strony coś podpowiadało mi, że się myliłam. Odruchowo spojrzałam na chłopaka, który cały czas starał się ustalić, kto zostawił tajemniczą notatkę. Był pochłonięty robieniem własnych notatek, ale nawet to nie przeszkodziło mu, by na chwilę przenieść swój wzrok na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały, Harry uśmiechnął się lekko, po czym zebrał wszystkie kartki, podchodząc bliżej.
- Myślę, że tym razem powinniśmy zapomnieć o wielkiej nienawiści względem Gregora i porzucić ten trop – przytaknęłam jedynie głową, czując rozpierającą mnie dumę, że Styles doszedł do tego samego wniosku. - Ten ktoś napisał, że zobaczycie się wtedy, gdy będzie wolny. Albo jest przetrzymywany, albo odsiaduje wyrok w więzieniu. Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Poza tym, nie wiem, czy powinniśmy aż tak bardzo ufać tym słowom.
Westchnęłam ciężko, poprawiając się na kanapie. Zwróciłam szczególną uwagę na to, że chłopak wypowiadał się w liczbie mnogiej, co bardzo podnosiło mnie na duchu, a jednocześnie ogromnie przerażało. Interesował się moim losem, narażał swoje życie, choć nie miał takiego obowiązku. Byłam mu za to dozgonnie wdzięczna, ale zupełnie nie wiedziałam, co zrobić, by się oddalił. To wszystko zabrnęło za daleko i sama byłam temu winna. Nigdy nie powinnam się przywiązywać. Nigdy nie powinno dojść do tego, że stałam się dla niego ważna. To mogło się dla nas źle skończyć.
- Przepraszam – powiedział niespodziewanie brunet, odciągając mnie od poprzednich myśli. - Musisz być wykończona, a ja tylko to utrudniam. Odpocznij i postaraj się nad tym nie zastanawiać. Rano wymyślimy coś razem.
Harry dopił swój sok, założył na siebie czarną kurtkę i powoli skierował się do wyjścia. Przez cały ten czas wydawał się bardzo nieobecny, choć stwarzał doskonałe pozory. Jego uśmiech nie gościł już tak często na ustach, a oczy nie były roześmiane. Dopiero teraz zdołałam sobie przypomnieć to, co zaszło, zanim opuściliśmy teren stadionu. Rozstał się z Vanessą i naprawdę to przeżywał. Cierpiał.
- Harry – zaczęłam niepewnie, a chłopak od razu odwrócił się w moją stronę. - Jak się czujesz?
- Jest w porządku – powiedział pewnie, zupełnie tak, jakby nauczył się tego zwrotu na pamięć. Serce łamało mi się na pół, gdy widziałam go w takim stanie. - Tak, jest w porządku. Prędzej czy później musiało do tego dojść. Oszczędziliśmy sobie wiele bólu.
Poczułam jak pod wpływem jego słów, w moim gardle utknęła gula, uniemożliwiająca mi wypowiedzenie czegokolwiek więcej. Zresztą, nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów, którymi mogłabym go pocieszyć. Czy one w ogóle istniały? Stał tam, przygaszony. Sprawiał wrażenie rozpadającego się na drobne kawałki człowieka, dla którego nie było już żadnego ratunku. Nie zasłużył na to, w jaki sposób potraktowała go Vanessa. Nie zasłużył na takie cierpienie. Był najbardziej oddaną osobą, jaką kiedykolwiek udało mi się spotkać na swojej drodze. Nie mógł nikogo celowo skrzywdzić i właśnie z tego względu należało mu się wszystko, co najlepsze.
- Przykro mi, naprawdę – wyszeptałam, a on zamknął na moment oczy. Po chwili skinął tylko głową i wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi.
Miałam jedynie nadzieję, że od razu uda się do swojego mieszkania, gdzie ulegnie zmęczeniu. Nie chciałam nawet myśleć, że mógłby zaszyć się w jakimś obskurnym barze i topić smutki w alkoholu. Wierzyłam, że zdoła znaleźć w sobie wystarczająco dużo siły, by się temu nie poddać.
Nazajutrz obudziłam się wyjątkowo wyspana, choć tak naprawdę sen nie trwał zbyt długo. Te krótkie parę godzin minęło w błyskawicznym tempie, ale cieszyłam się, że zdołałam przespać całą noc bez żadnych komplikacji. Nie chciałam od samego rana zastanawiać się nad tym, kto mógł być moim ojcem, dlatego czym prędzej schowałam notatkę głęboko do szuflady. Tak bardzo potrzebowałam chwili spokoju w swoim życiu, ale szybko zdałam sobie sprawę, że było to po prostu niemożliwe. Z taką przeszłością nie mogłam wierzyć, że niebawem wszystko szczęśliwie się zakończy. Zza okna dochodził większy hałas niż zazwyczaj, jednak starałam się to ignorować. Marzyłam o chwili tylko dla siebie, choć w gruncie rzeczy tęskniłam za dawnym towarzystwem Kayli. Po jej ucieczce z domu dziecka straciłam jedyną oddaną przyjaciółkę, która nigdy mnie nie zawiodła. Co prawda wydała mnie Gregorowi, ale nie miałam jej tego za złe. Chciała rozpocząć swoje życie na nowo, z dala od tych ludzi. Nie mogłam potępiać dziewczyny za te wszystkie marzenia, które sama kiedyś miałam. Wiedziałam, że prędzej czy później Kayla zrozumie, iż przed nimi nie było żadnej ucieczki, a lepsza przyszłość nie wchodziła w grę.
Wykonałam poranną toaletę, wypiłam kawę i zjadłam śniadanie. Wciąż nie mogłam przywyknąć, że miałam wokół siebie tyle rzeczy do dyspozycji. Na ulicy musiał zadowolić mnie suchy chleb, a i to sprawiało ogromną radość. Cieszyłam się, że moje stosunki z Zaynem uległy tak diametralnej zmianie i dzięki niemu miałam teraz dach nad głową. Nie chciałam zaprzepaścić naszej rozwijającej się przyjaźni i z całych sił kibicowałam mu, jeśli chodziło o sprawy prywatne. Wystarczyło, że Harry całkowicie został w to wmieszany. Nie potrzebowałam, by z Zaynem stało się to samo. Zbyt wielkie ryzyko, które jeszcze do końca nie zniknęło, bowiem Malik wciąż żywił szczególne uczucia względem Kayli.
Ubrałam na siebie lekko przetarte jeansy, zwykłą czarną koszulkę i w razie spadku temperatury zabrałam również granatową kurtkę. Włożyłam na nogi białe trampki i wyszłam z mieszkania. Nie mogłam przez cały czas ukrywać się w środku. Nie chciałam dawać Gregorowi tej małej satysfakcji i przewagi nade mną. Był zdolny do wszystkiego, to prawda, ale nie zamierzałam drżeć przez niego całe życie. Musiałam wyjść do ludzi, by uczucie samotności choć na moment mnie opuściło. Zamknęłam drzwi, chowając klucze do kieszeni spodni. Wyszłam z budynku, nie patrząc przed siebie. Dopiero po chwili zorientowałam się, że zostałam otoczona. Podniosłam wzrok, dostrzegając mikrofony i dyktafony przystawione jak najbliżej mojej twarzy, a kilka kroków dalej zobaczyłam dwóch mężczyzn trzymających kamery. Oprócz tego, paparazzi kręcili się dosłownie wszędzie. Ogarnęła mnie panika, zastygłam w miejscu, gdyż tak naprawdę nie miałam nawet jak uciec. Znalazłam się w samym środku tego całego zamieszania.
- Co pani wie na temat rozstania Harry'ego Stylesa i Vanessy Quinn? - zapytała jedna z kobiet, która znajdowała się po mojej prawej stronie. Mogłam się spodziewać, że cały Londyn wiedział już o problemach wcześniej wymienionej pary. Otworzyłam usta, by odpowiedzieć, ale nie zdążyłam. Zasypano mnie kolejnymi pytaniami.
- Kim jesteś dla Stylesa? Co cię z nim łączy?
- Dlaczego Zayn nigdy nie przyznał, że jest pani jego kuzynką?
- Co tak naprawdę stało się z Hope? Czy to było morderstwo, czy może to twoja wina?
- Dlaczego zniszczyła pani ich związek? Chodzi o pieniądze?
- Jakie są pani dalsze plany względem Harry'ego Stylesa?
- Czy zarząd zgadza się, by Harry spotykał się z kimś takim?
Nie mogłam dłużej tego słuchać. Zakryłam twarz dłońmi, pochylając się lekko do przodu. Miałam nadzieję, że w końcu dadzą sobie spokój, ale wyglądało na to, że byłam zbyt naiwna. Nawet na moment nie przestali się przekrzykiwać, a ja czułam, że ogarnęła mnie totalna rozpacz. A więc to w ten sposób wyglądało codzienne życie każdej sławnej osoby. Wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy i nie sądziłam, że mogło to być aż tak bardzo upokarzające. Tak naprawdę w ogóle nie obchodziły ich odpowiedzi czy moje zdanie, wystarczyło w zupełności, że z niczego doszło do wielkiej sensacji i zebrania materiału na kolejne zakłamane artykuły. Nie wierzyłam, że dziennikarze mieli dobre intencje, nic na to nie wskazywało. Zasypali mnie milionem pytań tylko po to, bym wyglądała na winną. Nie sądziłam, że ich możliwości wychodziły poza takie granice. Nie uznawali czegoś takiego jak prywatność. Wyciągnęli na wierzch bolesne wspomnienia i potrafili tylko rzucać w każdą stronę bezpodstawne oskarżenia.
- Ronnie! - usłyszałam nagle tak dobrze znany mi głos, za którym zaczęłam wszędzie się rozglądać. Jak to możliwe, że zjawiał się zawsze, gdy go potrzebowałam? - Nie odpowiadaj na żadne pytania!
Kiedy dziennikarze zorientowali się, że to Harry, natychmiast pognali w jego kierunku, robiąc przy tym kolejny hałas. O nic się nie martwiłam, miał przecież większe doświadczenie w takich sprawach. Odetchnęłam z ulgą, czując dopływ powietrza. Zauważyłam wyłaniającego się z tłumu Zayna, do którego od razu podbiegłam. Kuzyn przytulił mnie do siebie, a kątem oka dostrzegłam, że Harry w dość gwałtowny sposób rozmawiał z prasą i telewizją. Nie miałam wątpliwości, że już po południu w wiadomościach i na plotkarskich portalach będzie mowa o tym zdarzeniu.
- Wszystko w porządku? - spytał Malik, głaszcząc mnie delikatnie po plecach. Styles już zmierzał w naszą stronę, a ochroniarz starał się usilnie odgonić wścibskich dziennikarzy.
- Tak, tylko trochę się przeraziłam – przyznałam szczerze, odsuwając się od niego. - Jak to wszystko znosicie?
- Kwestia przyzwyczajenia – wtrącił Harry, lekko się uśmiechając, choć doskonale zdawałam sobie sprawę, że próbował ukryć swoją wściekłość. - Oficjalnie złożę na nich skargę. Widziałem kilku, którzy pojawili się wtedy na pogrzebie Hope.
Momentalnie przed oczami mignęła mi ta scena. Poczułam wzbierające się we mnie ciepło, gdyż była to dla mnie jedna z najpiękniejszych chwil z Harrym, jakie zachowałam w pamięci. Wtedy po raz pierwszy doświadczyłam również bezlitosnego zachowania dziennikarzy nawet w obliczu tragedii. A później w gazetach ukazało się nasze wspólne zdjęcie. I to był pierwszy krok do skandalu, dziś nastąpiła jego kolejna część.
- Co tutaj robicie? - zapytałam, umiejętnie zmieniając temat. Nie było sensu ponownie roztrząsać kwestii rozstania Harry'ego czy tego nagłego „napadu” mediów.
- Zabieramy cię na zakupy – odparł dumnie Zayn, czochrając dłońmi moje włosy. Zaśmiałam się szczerze, a potem spojrzałam na niego pytająco. - Ubrania, które ci kupiłem, nie są wystarczające. Robi się coraz chłodniej, musisz się w coś zaopatrzyć. Sama wybierzesz to, co ci się spodoba, tak będzie najlepiej. Poza tym, musisz mieć też swój telefon i stały kontakt z nami. Nie chcę słyszeć żadnej dyskusji, Ronnie.
Westchnęłam zrezygnowana, spoglądając po twarzach obu moich towarzyszy. Wydawali się tym wszystkim bardzo rozbawieni. Doskonale wiedzieli, że z wielkim trudem przychodziło mi przyjmowanie pomocy. Niestety, w tej kwestii nie miałam chyba nic więcej do powiedzenia, więc musiałam się z tym pogodzić. Dzięki Zaynowi moje życie pod pewnymi aspektami już wyszło na prostą, ale wyglądało na to, że Malik chciał dać mi jeszcze więcej siebie. Cieszyłam się, że miałam przy sobie kogoś takiego.
I był jeszcze Harry.
- A jeśli będziesz grzeczna, pójdziemy na lody – Styles zarzucił swoją rękę na moje ramiona, przyciągając mnie lekko do siebie. Uśmiechnął się promiennie i niczego więcej nie potrzebowałam. Był definicją unoszącej się w powietrzu nadziei.

Minęły kolejne długie i zimne trzy tygodnie. Niespokojna cisza ze strony Gregora, tajemniczego D, a nawet Eileen. Wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, czy się z nią nie spotkać i szczerze o wszystkim porozmawiać. W głębi serca bardzo pragnęłam naprawić nasze relacje, ale wciąż się bałam, a co najważniejsze – nadal nie potrafiłam zaufać jej na nowo. Tęskniłam za wspólnym spędzaniem czasu, rozmowami i poradami, którymi zawsze się wymieniałyśmy. Eileen zastępowała mi matkę i była w tym naprawdę świetna. Traktowałam ją jak członka rodziny i wiedziałam, że będę mogła zwrócić się do niej z każdym zmartwieniem. Nie miałam jednak stuprocentowej pewności, że wiedziała cokolwiek na temat wciąż nieznanego mężczyzny z notatki. Poza tym, bałam się tego spotkania również ze względu na to, że Eileen mogła znać całą prawdę i milczała przez tyle lat. Nie chciałam się tego dowiedzieć, wolałam dalej żyć w niewiedzy, poszukując prawdziwego ojca na własną rękę. Starałam przekonać się do tej teorii i mówiąc szczerze, przychodziło mi to z ogromną łatwością. Świadomość, że człowiek, który sprzedał mnie w celu seksualnego wykorzystania nie był moim biologicznym rodzicem, napawała mnie potężną dawką pozytywnej energii. Mogłam bez przeszkód darzyć nienawiścią zupełnie obcego mi mężczyznę. Jeśli tylko było to prawdą...
Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Wzięłam telefon do ręki, a kiedy spostrzegłam na wyświetlaczu to szczególne imię, serce zaczęło bić szybciej. „Co robisz wieczorem, mała? H.” Odkąd byliśmy razem na zakupach, Harry nazywał mnie tak cały czas. Lubiłam, kiedy zwracał się do mnie w ten sposób. Wiedziałam wtedy, że miał dobry humor, a to cieszyło mnie najbardziej. Spojrzałam jeszcze raz na wiadomość, zwracając uwagę na jego podpis. Zawsze to robił, choć doskonale zdawał sobie sprawę, że zajmował pierwsze miejsce na mojej liście kontaktów, więc podpisywanie się było po prostu zbędne. Stosował taki zabieg celowo i nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. Odpisałam, by przyniósł jakieś filmy, a sama chętnie zajmę się resztą.
Harry starał się spędzać ze mną jak najwięcej czasu, w tej dziedzinie wygrał nawet z Zaynem, z którym ostatnio również często się widywałam. Wynikało to głównie z tego, że za kilka dni zespół znów ruszał w trasę. Wrócili całkiem niedawno z poprzednich koncertów i przyszedł czas na kolejne pożegnanie. Podczas ich nieobecności musiałam sobie radzić sama, ale do tej pory szło mi nie najgorzej. Bałam się jedynie tego, że któregoś dnia w progu mogłam zastać Gregora, który z powrotem będzie mnie więził. Tylko ta wizja była dla mnie nie do zniesienia, ale w towarzystwie Harry'ego czy Zayna starałam się nie okazywać tego strachu. Zdarzało się, że reporterzy kręcili się jeszcze pod moimi drzwiami, budynkiem czy nieraz zaczepiali mnie na ulicy, ale nie przychodzili już stadami, dzięki czemu mogłam czuć się nieco bezpieczniej. Zaczynałam się powoli przyzwyczajać do takiego stanu rzeczy. Prawdę mówiąc, nie miałam chyba innego wyjścia – należałam do rodziny Zayna i przyjaźniłam się z Harrym. Chcąc nie chcąc, musiałam zaakceptować ich życie, skoro miałam do niego należeć.
Kolejnym małym sukcesem w przeciągu tych trzech tygodni zdecydowanie było to, że Styles zaczął się częściej uśmiechać. Sprawa z Vanessą w dalszym ciągu zaliczała się do tych świeżych, codziennie pojawiały się nowe fakty dotyczące ich związku lub rozstania. Dziennikarze mieli dobrze zorientowanego informatora, który czasem nieco ubarwiał swoje historie. Nie zdziwiłam się, kiedy do głowy przyszła mi Vanessa, która w akcie zemsty zajmowała się teraz własną strategią obronną. Nie było pewności, że to właśnie ona stała za tym wszystkim, ale nawet Harry zaczął ją podejrzewać. Miewał gorsze dni, w których nie miałam szans ze wspomnieniem blondynki. Ciężko znosiłam jego ból i usilnie próbowałam, by w moim towarzystwie czuł się jak najlepiej. Przez to przywiązałam się do niego jeszcze bardziej. Nie chciałam się nawet zastanawiać, do czego więcej mogło to doprowadzić.
Pod wieczór wszystko było już gotowe. Kupiłam słodkie przekąski, zamówiłam pizzę i miałam nadzieję na parę godzin spędzonych w miłej atmosferze. Brakowało jedynie Harry'ego. Spojrzałam odruchowo na zegarek, na którym wskazówki pokazywały już kilkanaście minut po dwudziestej. Dla zabicia czasu, zebrałam wszystkie plastikowe butelki oraz wzięłam też przepełniony już kosz na śmieci. Skierowałam się schodami na dół, a po chwili wyszłam na zewnątrz. Starannie wybrukowaną ścieżką podążałam dalej na tyły apartamentów, gdzie mogłam zostawić śmieci. Zadrżałam pod wpływem gwałtownego i chłodnego wiatru, ale nawet to mnie nie zniechęciło. W okolicy panował już umiarkowany spokój. Gdzieniegdzie słychać było większy gwar dochodzący z centrum Londynu. Tym bardziej zupełnie nie spodziewałam się, że tak nagle usłyszę znajome mi głosy. Jeden z nich rozpoznałam niemal natychmiast, bowiem należał do Harry'ego. Z drugim miałam więcej problemów, ale potrzebowałam jedynie dłuższej chwili, by go zidentyfikować. Gregor.
- Spróbuj jeszcze raz wejść mi w drogę, a przysięgam, że odstrzelę ci głowę – Zedd mówił przez zaciśnięte zęby, wyraźnie rozzłoszczony, ale w jego głosie zauważyłam również nutkę rozbawienia.
- Zostaw Veronicę, bo następnym razem nie będziemy rozmawiać w takiej atmosferze – po raz pierwszy usłyszałam jak Harry wymawiał na głos moje pełne imię. Robił to z taką samą delikatnością jak zawsze, a jego pozostałe słowa naprawdę nie brzmiały zbyt miło. Potrafił być chłodny.
Usłyszałam wystrzał z pistoletu, pod wpływem czego podskoczyłam z przerażenia, zasłaniając sobie usta dłońmi, by nie zdradzić swojego położenia. Oba worki wypadły mi z rąk, lądując na trawie obok. Moje serce waliło jak oszalałe i bałam się, że ktoś mógł je usłyszeć. Starałam się unormować oddech i z ogromnym wysiłkiem powstrzymywałam spływające już po policzkach łzy. Oparłam się delikatnie o zimną ścianę budynku, mając nadzieję, że nie doszło do tragedii.
- Następnym razem to będzie twoja głowa – odezwał się w końcu Gregor, przerywając tę frustrującą ciszę.
Żałosne śmiechy Zedda i jego wspólników powoli się wyciszały, aż wreszcie niosło je już tylko echo. Wychyliłam się lekko, dostrzegając na ziemi przestrzelony na wylot kapelusz Stylesa. Zrobiłam kilka kroków do przodu, wychodząc zza budynku. Chłopak stał do mnie tyłem, upewniając się, że Gregor odszedł. Nie potrafiłam dłużej hamować wzbierającej się we mnie rozpaczy, dlatego zaczęłam cicho szlochać. Harry natychmiast się odwrócił, a nasze spojrzenia znów znalazły się na wspólnej ścieżce. Dostrzegłam na jego twarzy ogromne przerażenie, którego nie udało mu się przede mną ukryć. W tej jednej krótkiej chwili uświadomiłam sobie, że to nie były już żarty, a Harry niemal stracił życie. Przeze mnie.

*~*


OD AUTORKI:  Jest wrzesień, więc pojawiam się tak, jak obiecałam. Jak powroty do szkoły? Życzę wszystkim udanego startu, a studentom ostatnich tygodni godnego wypoczynku. Wszyscy damy jakoś radę. Z początku ten rozdział wydawał mi się nudny, ale stwierdziłam, że może być. Takie z pozoru nic nie wnoszące szczęśliwe momenty są bardzo istotne w tym opowiadaniu. Kolejny rozdział postaram się dodać jeszcze pod koniec września. Trzymajcie się ciepło x
PS1. Jak nowy szablon? Podoba Wam się?
PS2. Misie kolorowe, jeżeli tylko macie ochotę, zapraszam Was do przeczytania wywiadu ze mną, który niedawno się ukazał. Znajdziecie go tutaj.  

16 komentarzy:

  1. Nie sądziłam, że ta końcówka dostarczy mi aż tylu emocji ;___; Eh, Tess, Ty mnie kiedyś wykończysz! A raczej wykończyłabyś, gdybym tak nie lubiła Twoich opowiadań i Ciebie zresztą też XD Dobra, już się nie podlizuję, tylko zabieram się za porządne skomentowanie tego, co wydarzyło się w tym rozdziale. Wiedz, że powinnaś być z niego zadowolona, bo wyszedł Ci perfekcyjnie! Chyba najlepszy jak dotąd (chociaż ciężko zdecydować, skoro ogólne opowiadanie jest na liście moich ulubieńców).
    Ponieważ liścik, którego treść poznaliśmy w dziewiątce brzmiał tak, jakby jego nadawca doskonale znał adresatkę - co zresztą nie mija się z prawdą - uznałam od razu, że ona też doskonale wie, od kogo otrzymała tę wiadomość. A tu nic. Kompletnie nie wiadomo, co kryje się pod tajemniczą literą "D" (dobrze, że nie A ;____; XD), za to z całym przekonaniem można stwierdzić, że autor namieszał w życiu Ronnie, zupełnie jakby mało miała dziewczyna problemów. Chociaż z drugiej strony... Veronica sama później przyznała przed sobą, że informacja o tym, że Conrad nie jest jej prawdziwym ojcem dostarczyła jej czegoś w rodzaju ulgi. Dużo łatwiej nienawidzić obcego człowieka za coś takiego, niż osobę, która wydała Cię na świat. Jest to w pewien sposób powód do radości, jednak przynosi wiele pytań: dlaczego właśnie Conrad wychowywał Ronnie? Gdzie jest jej prawdziwy ojciec, czy w ogóle żyje? No i czy Eileen wiedziała o tym wszystkim? Ech, nasza bohaterka ma kolejny twardy orzech do zgryzienia, na szczęście nie jest w tym sama, pomaga jej Harry, Zayn również może coś zdziałać w tym temacie. Ogólnie zgadzam się z Harrym, nadawca liściku zapewne jest w więzieniu, nie ma innej opcji. Wydaje mi się, że na własną rękę trudno będzie się czegoś o nim dowiedzieć, całkiem możliwe, że jedynym wyjściem okaże się oczekiwanie na kolejną wiadomość czy pojawienie się tej osoby. Tak swoją drogą uważam za słodkie, jak bardzo altruistyczna jest Ronnie. Nie użala się nad sobą, nie lamentuje - owszem, boi się Gregora i przyszłości w ogóle, mimo to bardziej zajmuje ją fakt, iż Harry przez względu na bliską znajomość z nią może wpaść w tarapaty. Jeszcze to zerwanie z Vanessą... Faktycznie, dało się dostrzec, że chłopak cały czas o tym myślał, mimo że uparcie próbował pomóc przyjaciółce. Nie trzeba słów, żeby widzieć, jak ta dwójka zbliżyła się do siebie i nadal zbliża z każdym kolejnym dniem. Łączy ich wyjątkowa więź i mam nadzieję, że przetrwa jak najdłużej - chociaż znając Ciebie długo się tym nie nacieszę ;___; XD
    Ucieszyłam się z tego, że następnego dnia Veronica stała z nową energią, w nieco lepszym nastroju, a na pewno nieco wypoczęta. Co jak co, ale czasami sen potrafi być prawdziwym cudotwórcą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie to ją podziwiam, bo niejedna dziewczyna zaszyłaby się w mieszkaniu i nie odważyłaby się nawet na wyściubienie nosa zza drzwi, tymczasem ona się ubrała i tak po prostu wyszła, gotowa stawić czoła wszelkim przeciwnościom. Niestety chyba się nie spodziewała, że pierwsza przeszkoda pojawi się tak szybko... No tak. Mogłam się tego spodziewać - zerwanie Harry'ego i Vanessy ściągnęło na wszystkich nowy atak hien cmentarnych vel dziennikarzy. Nie dziwię się, że Ronnie wzbudza tak duże zainteresowanie, w końcu wcześniej nie pojawiała się w życiu ani Zayna, ani Harry'ego, a teraz, odkąd zaczęła się z nimi widywać, wydarzyło się kilka rzeczy, które są jak pożywka dla mediów. To ich praca, okej, kumam. Ale te ich pytania, zwłaszcza niektóre, były naprawdę bezczelne. Rozumiem, że gonią za każdą sensacją, w końcu za to im płacą, ale żeby być aż tak niedelikatnym i zapytać kogoś o niedawną śmierć małej siostrzyczki? Bo insynuacje o ingerencję w związek Harry'ego i Vanessy były do przewidzenia. Cholera, co za pasożyty! Jak dobrze, że w porę pojawili się chłopcy. Sama też zauważyłam, że Harry jest dla Ronnie prawie jak Superman - tak jakby wyczuwa, kiedy ta może go potrzebować i zjawia się w danym miejscu, o właściwej porze. Niejedna dziewczyna ucieszyłaby się z takiego anioła stróża, a ja na pewno, bo jestem totalnie zakochana w Twoim Harrym. To niesamowicie kochane z jego strony, że zawsze jest taki opiekuńczy, czuły i potrafi się uśmiechać, nawet jeśli sam jest w dość kiepskim humorze. To silna cecha i mało kto ją teraz posiada. Zresztą to samo tyczy się Zayna, jemu również bardzo zależy na dobru kuzynki, co okazuje na każdym kroku, nie tyle jakimiś zakupami, co drobnymi gestami. Dzięki obecności tych dwóch chłopaków wciąż wierzę, że wszystko jakoś się ułoży.
      Fragment wprowadzający do końcowej sceny był tak niewinny, że przez chwilę się zastanawiałam, czy aby na pewno uprzedzałaś mnie, że to w tym rozdziale wydarzy się coś zaskakującego. Uprzedziłaś mnie wystarczająco, by doszukiwać się podstępu w każdym zdaniu - myślałam, że jakimś cudem ktoś podszył się pod Harry'ego i Ronnie tak naprawdę umówiła się na spotkanie z Gregorem albo z jakimś jego pracownikiem. To by było straszne, gdyby otworzyła drzwi, spodziewając się zielonych oczu Stylesa, podczas gdy zobaczyłaby jakiegoś opryszka! Potem, kiedy doszło do tego, że dziewczyna wyszła wyrzucić śmieci, ugruntowało się we mnie przekonanie, że Gregor znowu wyskoczy na nią z ciemności i tym razem Veronica nie wyjdzie z tego cało. To dlatego tak bardzo zaskoczyło mnie to, co faktycznie się wydarzyło. Owszem, oczekiwałam jakiejś konfrontacji Harry-Gregor, ale nie aż tak szybko! Oczywiście Zedd już wyniuchał, że ten jest kimś bardzo ważnym dla Ronnie, dlatego postanowił go nastraszyć. Pewnie sterczy przed budynkiem i cały czas ma brunetkę na oku, a że napatoczył się Styles, to postanowił wykorzystać sytuację. Podobało mi się, że chłopak postawił się przeciwnikowi, chociaż dobrze zdawał sobie sprawę, z kim ma do czynienia. Z drugiej strony obawiałam się, że podskakiwanie takiemu nieobliczalnemu człowiekowi może źle się skończyć. Żałuję, że nie mogłaś zobaczyć mojej miny, kiedy padł strzał. Po Tobie można się wszystkiego spodziewać, ja tym razem czekałam na widok Harry'ego, który dostał kulkę w głowę, w brzuch, w nogę, no kurde w gdziekolwiek. Naprawdę, to był mini-zawał i to porządny. Poczułam koszmarną ulgę, gdy się okazało, że tym razem Gregor tylko go postraszył, niestety jego groźby należy wziąć do serca. W końcu jest nieobliczalny i nie zawaha się użyć broni po raz kolejny, tym razem siejąc dużo większe spustoszenie. Po jego zachowaniu w tym rozdziale zaczęłam na nowo go podejrzewać o zabicie Hope. Nigdy nie wiadomo, co się roi w tym jego wielkim łbie.

      Usuń
    2. Boże, jeszcze Ronnie to widziała... Podejrzewam, że każe Harry'emu pójść do domu i nie będzie chciała się z nim widywać, byleby tylko go ochronić. Ale czy to będzie takie łatwe? Ona go potrzebuje, on też się przywiązał. Nieźle się porobiło...
      Kochana, ja jestem zachwycona. Widać, że pisało Ci się ten rozdział lekko i przyjemnie, mnie tak samo się go czytało - pomijając oczywiście atak paniki pod koniec. Życzę Ci jak najwięcej weny, a ja już czekam na ciąg dalszy <33
      PS. Nowy szablon jest cudowny! Już to mówiłam, no ale co, muszę jeszcze raz XD

      Usuń
  2. No i przybywam z komentarzem! Przepraszam za opóźnienie, ale to była siła wyższa, ale już jestem!
    Tak więc... Cholera tą końcówką mnie zabiłaś jak nic. I obawiam się, że Ronnie będzie chciała teraz trzymać się z dala od Harry'ego, co mam nadzieję on wybije jej z głowy.
    Czekam na 11 :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana Tess!

    Za szybko piszecie te rozdziały. Naprawdę nie nadążam. Zupełnie nie jestem w rytmie, a z drugiej strony jest co czytać, więc absolutnie nie powinnam marudzić. A jednak to robię. Cóż… Przywilej kobiety. ;)

    Teraz mamy już zdecydowanie dwie drużyny: Tych Złych i Niedobrych i Styles&Cooper Company. Hazz, może nawet podświadomie mówi o nich jak o jednostce, co sprawia, że bohaterka nie czuje się osamotniona w swojej walce z przeszłością, która nie ustaje w próbie doścignięcia jej i zniszczenia jej teraźniejszości. Podkreślasz w tym opowiadaniu szczególnie to jak bardzo opiekuńczy i dobroduszny jest Harry, co niezwykle chwyta mnie za serca, ale mówiłam to już ze sto razy. Jego postać jest po prostu tak wykreowana, że ma się go ochotę przytulać i przytulać i przytulać, i tak bez końca. Ale Ronnie, jest trochę egoistyczna, niby cały czas mówi, że powinna go chronić i trzymać jak najdalej od tego całego bałaganu, ale nie odezwie się nawet słowem. Nie podejmuje żadnych kroków by go od siebie odsunąć czy dać do zrozumienia jak bardzo całą ta zabawa w rycerza w błyszczącej zbroi może się źle skończyć. Chociaż jej egoizm może nie być do końca taki zły, bo mimo ciepła rodzącego się jej sercu dla Harrego, nadal przejmuje się jego zerwaniem z Vanessą. Zajęta swoimi myślami, tym jak bardzo przerażona jest, dostrzegła, że jej przyjaciel jest oddalony i rozerwany. Nie żebym przestała myśleć o Vanessie, jak o suce, ale widać, że Harry czuje sentyment do czasu spędzonego z nią. A poza tym będąc kim jest z pewnością nie spodziewał się takiego obrotu spraw i nie posądzał dziewczyny o tak podłe i bezduszne zachowanie.

    Wracając do notatki: Sprowadziła ona ogromne zamieszanie w życiu Ronnie. Nie żeby nie była przyzwyczajona do kłamstw, bo jak widać ludzie oszukiwali ją i wodzili za nos przez długie lata, ale kiedy dowiadujesz się, że podstawowe prawdy, które brałaś za świętość okazują się być wierutnymi bzdetami, wtedy życie lega w gruzach. Cooper, ma teraz ciężkie życie: Tych Złych na karku, świeże uczucia do pewnego bruneta i palące pytanie kto jest jej ojcem. Autentycznie jej nie zazdroszczę. Boli mnie głowa na samą myśl, że czułabym to samo co ona.

    Dziennikarze - hieny paskudne. Czy może być gorszy zawód. Przed chwilą nawijałam o tych wszystkich problemach, z którymi mysi się mierzyć nasza bohaterka, ale ty widocznie nie zamierzasz jej odpuścić i zamierzasz ją pogrzebać w smutkach. W obecnej sytuacji nie może nawet spokojnie wyjść na ulicę, bo może zostać zaatakowana przez właśnie takich ludzi, którzy bez skrupułów wykorzystają każdą informację na temat jej życia. A prawda jest taka, że jest na czym żerować.

    Kończąc mój chaotyczny komentarz:
    JAK ŚMIAŁAŚ POSTRZELIĆ HARREGO!
    JAK MOGŁAŚ! LEPIEJ ŻEBY W NASTĘPNYM ROZDZIALE OKAZAŁO SIĘ, ŻE TO TYLKO NIEGROŹNE DRAŚNIĘCIE!

    (pamiętaj, mieszkam w tym samym mieście co ty to dorwę Cię i zbiję!)

    M.K
    evris-ff.blogspot.com & CO

    OdpowiedzUsuń
  4. Sytuacja Ronnie robi się coraz bardziej zagmatwana i niejasna, więc szczerze jej współczuje. Ja pewnie bałam bym się wychylić koniec nosa z mieszkania, a co dopiero normalnie żyć. Te tajemnicze wiadomości przyprawiają mnie o gęsią skórę, bo już sam Gregor jest przerażający, a tu mamy do czynienia z kimś jeszcze, pewnie o wiele gorszym. Jakby tego było mało, zjawiają się stadami dziennikarze. Te sępy nie mają za grosz szacunku dla ludzkiej godności i prywatności. Dobrze, że Harry umie z nimi właściwie postępować. Mnie też się wydaje, że to Vanessa może być mąciwodą. W końcu ma motyw i może chcieć się zemścić, ale kto wie? Czasami nie zawsze jest tak oczywista odpowiedź. Cieszę się, że Harry i Zayn tak dbają o dziewczynę, bo zasługuje na to po tym wszystkim, po tym jakie wiodła życie i po śmierci Hope.
    I szkoda mi Harrego, naprawdę ryzykuje życiem dla dziewczyny i Ronnie zaczyna to dostrzegać. Georg nie wydaje mi się człowiekiem, który mógłby odpuścić, więc tylko czekać, aż zaatakuje znienacka. Brrr.
    Moim zdaniem rozdział wcale nie był nudny. Czekam niecierpliwie na kolejny! <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że Harry zaczął analizować sprawę związaną z tym tajemniczym liścikiem. Mnie również zastanawia, kto mógł go zostawić i skąd wiedział, gdzie Ronnie się obecnie znajduje? Ponadto, skoro siedzi w więzieniu albo jest uwięziony (jak myśli Harry) to jakim cudem przyniósł ten liścik? Nie wiem, ale mam nadzieję, że ta sprawa zostanie wyjaśniona.
    Dziennikarzy są bestiami i co do tego nigdy nie miałam żadnych wątpliwości. Jakim prawem pojawili się przed mieszaniem Ronnie i zadawali jej tyle niewygodnych pytań? Najgorszym było pytanie o śmierć Hope. Cios poniżej pasa i naprawdę nie rozumiem, jak można upaść aż tak nisko! W głowie mi się to po prostu nie mieści i dziwię się, że Ronnie nie wybuchnęła płaczem tylko szła taka przerażona przed siebie. A wszystko przez to cholerne rozstanie Stylesa z Vanessą. Mi też się wydaje, że Van ma z tym coś wspólnego. Wszyscy wiemy, że była okropnie zazdrosna o Ronnie, więc wcale by mnie to nie zdziwiło. Cieszę się, że Harry i Zayn pojawili się na miejscu i uwolnili Ronnie od tych chamów! W dodatku zdecydowali się wziąć naszą bohaterkę na zakupy, a to z pewnością poprawiło jej humor ^^.
    Z jednej strony cieszę się, że Harry spędza z Ronnie tyle czasu i uśmiechnęłam się, gdy dostała tego SMS-a, ale z drugiej cholernie się o niego boje. Nasza bohaterka czuje się przy nim bezpieczna i szczęśliwa, ale ich wzajemne relacje prowadzą ku katastrofie. Dziewczyna nieumyślnie skazuje Stylesa na ogromne niebezpieczeństwo. Ba! Nawet doszło do spotkania Harry'ego i Gregora! Ja rozumiem, że Styles to rycerz na białym koniu i chce uchronić Ronnie, ale on przecież nie da sobie rady! W dodatku sam naskoczył na tego psychola i jego kumpli. To było naprawdę lekkomyślne i nie wiem co by się stało, gdyby Gregor strzelił prosto w Stylesa. W dodatku Ronnie to wszystko słyszała... Myślę, że to jej otworzy oczy i dziewczyna zrozumie, na jakie niebezpieczeństwo skazuje Stylesa. Oczywiście nie mam jej tego za złe. To zrozumiałe, że pragnie spędzać z Harry'm jak najwięcej czasu, ponieważ w końcu czuje, że kogoś obchodzi. Pierwszy raz od dawna czuje szczęście i przez jakiś czas czuła się również bezpieczna. Pragnienie szczęścia i normalnego życia nie jest niczym złym tylko że... dopóki Gregor nie zniknie z życia głównej bohaterki (co bez wątpienia nie stanie się tak łatwo) taka codzienność może być jedynie marzeniem Ronnie. Nie wiem na co zdecydowałabym się na jej miejscu, ale nie potrafiłabym narażać innych...
    Rozdział jak zwykle jest fenomenalny. Czytam to opowiadanie z tak ogromną chęcią, że nawet sobie nie wyobrażasz. Historia jest świetna i nigdy nie przestanę tego powtarzać. Mam nadzieję, że spod Twoich utalentowanych paluszków jeszcze kiedyś wyjdzie coś równie wybitnego :). Pozdrawiam i życzę weny <3.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też nie wydaje mi się żeby to Gregor maczał palce w tym całym liściku zostawionym u Ronnie. Wydaje mi się, że ktoś się po prostu o nią martwi i chce żeby była bezpieczna. To na pewno nikt z jej wrogów, choć znając mnie, mogę się mylić, słabo idzie mi interpretowanie.
    Sama ta informacja o Conradzie, wydaje mi się być dobrą informacją dla Ronnie. W końcu ten facet wyrządził jej tyle krzywd, to przez niego ma takie życie, to przez niego tak cierpi i musi na siebie uważać! Ale z drugiej strony, ten fakt dużo też komplikuje. Wychodzi na to, że nawet sama Ronnie o swoim życiu wie niewiele.
    Całe szczęście, że Harry jest przy dziewczynie i wspiera ją najmocniej, jak tylko jest to możliwe. Dla mnie to skarb. Po prostu istny skarb, że potrafi być właśnie taki! Można powiedzieć, że Ronnie tak nagle stała się dla niego ważna i to baaaardzo bardzo ważna. Powinna być mu wdzięczna, choć jestem przekonana, że tak właśnie jest.
    Podoba mi się w nich to, że potrafią zrozumieć się bez słów, dochodzą do tych samych wniosków… i kurczę, czekam na moment, aż połączy ich cos więcej niż sama przyjaźń. :) Niech on zapomni o swojej byłej! Nie była go warta!

    Życie Ronnie ciągle się zmienia. Ciągłe stresy, cierpienie, strach… a dodatkowo jeszcze natrętni dziennikarze, którzy swoją drogą zadają naprawdę niezręczne i momentami nieprzyjemne pytania. Całe szczęście, że dziewczyna wyszła jakoś z tej opresji, a Harry całkowicie go od tych natrętów wybawił.
    iii muszę chyba też pochwalić Zayna. On też ma niebywale dobre serduszko. Razem z Harrym bardzo jej pomagają, nawet w kwestiach materialnych. To się ceni. I tu można powiedzieć, że sprawdza się powiedzenie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie (i nie chodzi mi wcale o te zakupy, tylko o sytuacje, w jakich się znalazła)

    Końcówka mnie zszokowała. :o No i teraz już naprawdę Harry został wkręcony w to całe zamieszanie. Całe szczęście, że nic mu się nie stało. Wydaje mi się, że mimo samego przerażenia tą sytuacją, nie stchórzy i nie zostawi Ronnie w tym bagnie. Wierzę, że będzie walczył o jej bezpieczeństwo bez względu na wszystko. Tylko niech na siebie uważa!

    To by było na tyle. Jakoś nie mogę zebrać myśli i nie wiem czy dobrze interpretowałam tekst. Mam nadzieję, że nic nie pomyliłam, tym bardziej, że czytałam rozdział zaraz po dodaniu, więc mogłam o czymś zapomnieć (a tak jest na pewno) i strzelić jakąś gafę.

    Zmykam!

    http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
    miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko kochana!
    Coś Ty tu dziewczyno nawywijała?! Jakieś tajemnicze wiadomości sugerujące jeszcze większy chaos w życiu Ronnie? Mało się nacierpiała, więc trzeba dodać jej zmartwień, tak? Nie wiem, co myśleć o tej notatce, bardzo mnie niepokoi i nasza bohaterka nie powinna tego bagatelizować.
    Uwielbiam jej relacje z Harry'm, wiesz? Widać, że im na sobie zależy, ale nie ma między nimi napięcia seksualnego (jeszcze, mam nadzieję xD). Chłopak jest dla niej wielkim wsparciem. W zasadzie i tak jest silna, bo ja na jej miejscu już dawno pozwoliłabym się zabić albo umarłabym sama, ze strachu, a ona nie dość, że ma Malika i Stylesa to w dodatku się nie poddaje. Zuch dziewczyna!
    Już było spokojniej, ale na koniec musiałaś przyprawić mnie o zawał serca!! Jeśli ten postrzał to coś poważnego to przybiegnę do Ciebie żeby przydusić poduszką! Doceniam jego odwagę oczywiście, przecież chciał pomóc Veronice, pozbyć się jej problemów, ale za bardzo ryzykował. Teraz ona będzie się o wszystko obwiniać i żeby go nie narażać odsunie się od niego, błagam nie!
    Co Ty ze mną robisz?!

    I tak Cię kocham ;)
    Całuję <3

    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  8. Szablon jest idealny! Sama chciałabym taki mieć :) Jesteś urodzoną pisarką! Piszesz tak lekko, dojrzale i dobrze ;) Zazdrość mnie zżera :) Na razie nie mam zamiaru się rozpisywać, ponieważ nie jestem obeznana z całym opowiadaniem, ale zmaierzam to nadrobić :) Obserwuję :*

    Wpadniesz?

    http://korean-brother.blogspot.com/p/prolog.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Ronnie i Harry są ze sobą coraz bliżej. Widać, że bardzo im na sobie zależy, a teraz, jak on nie jest już z Vanessą, to może coś z tego wyjdzie. Mam taką nadzieję. Biedna Ronnie, to musiało być okropne, gdy dziennikarze tak ją otoczyli, zadając takie durne pytania. Mam nadzieję, że więcej nie dopadnie jej całe stado. Miała szczęście, że chłopcy tam się akurat znaleźli. Uh... jak padł ten strzał, to myślałam, że Harry został postrzelony, ale na szczęście nie. Gregor jest naprawdę niebezpieczny... Boję się pomyśleć, co jeszcze zrobi. Jestem strasznie ciekawa, o co chodzi z Conradem. I kto przysłał liścik.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajrzałam tu przypadkiem i zauważyłam, że nie skomentowałam tego rozdziału, a przeczytałam go już dawno, dawno temu! Nie wiem jak to się mogło stać. :o
    Uwielbiam relację między Harrym a Ronnie. Jest taka... niezwykła. Inna. On troszczy się o nią w taki niesamowity sposób. Też chciałabym mieć takiego Harry`ego przy sobie.
    Ojej, biedna dziewczyna. Teraz może zapomnieć o prywatności. Musi się uodpornić, bo inaczej paparazzi zeżrą ją jak psy. Dobrze, że Harry pojawił się w samą porę, bo wydaje mi się, że Ronnie nie zdołałaby sama sobie z nimi poradzić. Miło ze strony Zayna i Hazzy że postanowili ją zabrac na zakupy. W końcu dziewczynie należy się choć trochę od życia, prawda? Omg, końcówka rozdziału tak mnie przeraziła, że przez chwilę siedziałam z rozdziawioną buzią. Już się bałam, że on naprawdę strzelił do Harry`ego, ja pierdole! Mógł z nimi nie zadzierać, teraz zarówno on jak i Ronnie są w niebezpieczeństwie. Mam bardzo złe przeczucia...
    Pozdrawiam ciepło, życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział! ♥

    Zapraszam do siebie, zaczęłam nową historię. :) Your perfect imperfections

    OdpowiedzUsuń
  11. Cholera jasna, niesamowity rozdział, dostarczający wielu emocji. Całość czytałam w napięciu. Miałam nadzieję, że w końcu dowiemy się, kto podrzucił ten liścik, a tu dupa. Jestem z tego powodu lekko niezadowolona, ale z drugiej strony lubię, jak takie sytuacje ciągną się przez parę rozdziałów, aż w końcu prawda wychodzi na jaw.
    Szkoda mi Ronnie, cholernie mi jej szkoda. Dziewczyna przeżyła bardzo wiele nieszczęść, a tutaj jeszcze dziennikarze. Byłam zaskoczona. Skąd oni się tam wzięli? Dlaczego pytali o Hope? Skąd wiedzieli to wszystko? Jestem pewna, że osoba, która napisała ten liścik, stoi za tą sytuacją z paparazzi. Na pewno tak jest! Ale teraz pozostaje pytanie; Kim jest ta cholerna osóbka? Cóż, będziemy musieli poczekać na odpowiedź.
    Na miejscu Ronnie rozpłakałabym się jak małe dziecko i zaszyła w swoim pokoju, i już nigdy go nie opuszczała. Podziwiam ją za to, że nie wybuchła płaczem, tylko szła przed siebie. Chociaż mogłaby też skoczyć na tych ludzi i rozszarpać na kawałki!
    Harry jest niesamowity. Uwielbiam to w jaki sposób traktuje Ronnie. Ogólnie ubóstwiam ich relacje. Między nimi jest coś takiego... takiego uroczego no! Z jednej strony cieszy mnie to, że Styles chce jej pomóc i naraża przez to własne życie, ale z drugiej myślę, że powinien trzymać się od tej sprawy z daleka. Do tego jeszcze ta Vanessa... Aż mnie serce zabolało, kiedy o tym czytałam. Biedny Harry ;-; Gdybym mogła, przytuliłabym go do siebie! To miłe, że Zayn i Harry wzięli Ronnie na zakupy. Kochani są! :)
    No i niestety przyszedł czas na końcówkę. Dziewczyno, nawet nie wiesz, jak się wystraszyłam. Myślałam, że naszemu biednemu Harry'emu coś się stało. Na szczęście nie, ale mimo iż nie został postrzelony, to zdecydowanie został wplątany w całe to gówno. Naraził się i jestem niemal pewna, że jeszcze nie raz znajdzie się w podobnej sytuacji. No i oczywiście Ronnie! Cholera, mam złe przeczucia. Mam jednak nadzieję, że uda im się z tego wyjść i odzyskają dawny spokój, co jest mało prawdopodobne, jeśli chodzi o chwilę obecną.
    Wiem, że minęło sporo czasu, odkąd opublikowałaś ten rozdział, ale wtedy jeszcze nie potrafiłam ogarnąć tych wszystkich zaległości. Teraz jestem i będę, także czekam na ciąg dalszy. Oby rozdział jedenasty pojawił się szybko, bo jestem niesamowicie ciekawa! :)
    Ściskam!
    ostatnie-spojrzenie.blogspot.com
    czwarty-stopien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć Tess! W końcu przeczytałam całe 10 rozdziałów, trochę mi to zajęło i wybacz, że mój pierwszy komentarz nie będzie zbyt długi, po prostu chciałabym napisać w nim tyle rzeczy, których nie miałam czasu zapisywać podczas czytania, więc teraz trudno byłoby wyciągnąć to wszystko.
    Chciałabym po pierwsze podziękować za to, że piszesz to opowiadanie ( i inne, których niestety nie czytam, ale zdaje mi się, że powinnam). Już mówiłam Ci, że widać ile pracy w to wkładasz i to widać. Opowiadanie jest naprawdę dobre aż powinnam składać i pokłony od samego jego początku. Jest w tym tajemniczym klimacie, że gdy coś się wyjaśnia znajduje się coś jeszcze i tak w kółko. Lubię czytać co dzieje się w głowie Ronnie, a jest tego bardzo dużo czasami przeszkadzało mi to, jednak tutaj jestem jak najbardziej za! Ronnie i Harry są postaciami o których mogłabym czytać w kółko. Tak bardzo mi przykro z powodu Hope, że nie wiem co powinnam powiedzieć... Wszystko to jest tak bardzo zakręcone i ... uh.
    Na bardziej sensowny komentarz poczekasz do kolejnego rozdziału! Na który cholernie nie mogę się doczekać, więc z jednej strony mam nadzieję, że pojawi się nie długo (z drugiej mniej, bo znów mam tyle do nadrabiania, oh)
    Czekam i pozdrawiam serdecznie! :)
    > followyourheart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń