Wyszłam
z dużego, dwupiętrowego budynku na mokrą londyńską ulicę. Deszcz nie
dawał za wygraną już od dobrych kilku godzin, ale prawdę mówiąc,
nie zwracałam na niego szczególnej uwagi. Do pogody panującej w
Londynie należało się po prostu przyzwyczaić, rzadko kiedy można
było napawać się innym widokiem. Czym prędzej nałożyłam na
siebie kaptur swojej dość cienkiej wiosennej kurtki, z której
korzystałam właściwie o każdej porze roku od ponad dwóch lat.
Miałam jedynie kilka ubrań na zmianę odkąd odeszłam z rodzinnego
domu, zabierając ze sobą przybraną siostrę. Ciągle tułałyśmy
się razem po ulicach, spałyśmy w parkach, pod mostami, jednak
robiło się coraz zimniej, co oznaczało zwiększenie ryzyka na
poważne zachorowania. Nie miałam żadnych pieniędzy, dlatego nie
mogłyśmy nawet myśleć o jakimkolwiek noclegu, a obcy ludzie
notorycznie odmawiali nam schronienia, sądząc, że sprowadzimy na
nich kłopoty. Trudno się do tego przyznać, jednak mieli całkowitą
rację.
Dzisiejszej
nocy Hope uległa drobnemu wypadkowi, któremu tak naprawdę byłam
winna. Wydawało jej się, że widziała na ulicy swoją przyszywaną
mamę i nie zważając na nic, wbiegła prosto na ruchliwą ulicę.
Zareagowałam zbyt późno, by zapobiec temu zderzeniu. Nie pomyślałam od razu o publicznym szpitalu, bowiem w ten sposób mogłam nas od siebie oddalić. Dziewczynka była niepełnoletnia, poza tym uciekłyśmy z domu, czym chętnie zainteresowałaby się Opieka Społeczna, do której z pewnością zadzwoniłby dyżurujący lekarz. Nie zamierzałam doprowadzić do tego, byśmy z powrotem znalazły się w domu. Niechętnie pomyślałam o niewielkiej prywatnej klinice znajomego naszego ojca. Jedynym plusem w tej sytuacji było to, że mężczyzna nie miał z nim już żadnego kontaktu, tak jak większość, on również się od niego odwrócił. Miałam więc pewność, że nikt nie będzie chciał nas wydać. John zgodził się na krótką obserwację mojej siostry po wielu błaganiach i prośbach, jednak zaznaczył, że za jej dalszą obserwację czy jakiekolwiek leczenie będę musiała nieco zapłacić. Zrezygnowałam, nie mając innego wyboru. Za półtorej godziny miałam ją stamtąd zabrać, jednak
zupełnie nie wiedziałam, co robić. Hope była już lekko
przeziębiona, a po tym wypadku z pewnością jej organizm stanowczo
osłabł. Nie chciałam narażać jej zdrowia, ale nie miałam innego
wyjścia. Nie znałam nikogo, kto mógłby nam pomóc. Zostałyśmy
zupełnie same.
Odrzuciłam
na razie od siebie te wszystkie przygnębiające myśli, skupiając
się na tym, co miałam teraz do zrobienia. Od dwóch dni niczego nie
jadłyśmy, a na dłuższą metę ten głód był nie do wytrzymania. Musiałam
zrobić wszystko, by zdobyć jakiekolwiek pożywienie. Nie dbałam
nawet o to, w jaki sposób powinno się to odbyć. Byłam w stanie
posunąć się do wszystkiego, a najbardziej odpowiednia wydawała mi
się po prostu kradzież. Od dwudziestu czterech miesięcy sytuacja,
w której znalazłyśmy się razem z Hope, coraz bardziej pchała nas
do popełnienia tych czynów, jakby na to nie patrzeć –
przestępstw. Nie mogłam jednak pozwolić, by ta ośmioletnia
dziewczynka umarła z głodu. Rzadko myślałam o sobie,
najważniejsza była dla mnie właśnie przyszywana siostra.
Kilka
metrów przed sobą zobaczyłam większą grupę, znajdującą się
tuż przy sklepie spożywczym. Postanowiłam udać się właśnie w
to miejsce, wierząc, że w takim tłumie nie wzbudzę żadnych
podejrzeń. Weszłam do środka, rozglądając się po wszystkich
półkach z towarami. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo
doskwierał mi głód. Miałam ochotę schować do kieszeni wszystko,
co tylko napotkały moje oczy. Jak najszybciej pognałam jednak w
stronę stoiska z pieczywem, skąd wzięłam jeden, niewielki
bochenek chleba. Czym prędzej schowałam go pod swoją kurtką, po czym
odwróciłam się za siebie, chcąc udać się do wyjścia. Moim
oczom ukazała się starsza kobieta, która z wyraźnym
zainteresowaniem przypatrywała się mojej osobie. Wiedziałam, co za
chwilę nastąpi, znałam ten scenariusz na pamięć. Przyspieszyłam
kroku, jednak tak naprawdę nie wierzyłam, że wyjdę z tego bez
żadnych konsekwencji. Staruszka w dalszym ciągu podążała za mną,
a kątem oka zauważyłam jak chwilę później podchodzi do jednego
z ochroniarzy. Nic więcej nie mogłam zrobić, coraz większy tłum
ludzi kumulował się właśnie przy wyjściu ze sklepu. Szybka
ucieczka nie wchodziła w grę. Odruchowo wyciągnęłam spod kurki
bochenek chleba, czekając na dalszy rozwój akcji.
-
Chodzi o nią – usłyszałam za sobą kobiecy głos, a chwilę
później odwróciłam się w tamtą stronę. Wysoki mężczyzna
zmierzył mnie wzrokiem, co spowodowało, że poczułam się bardzo
nieswojo.
- Ta
pani twierdzi, że kilka minut wcześniej schowałaś coś pod swoje
ubranie, chcąc wynieść to ze sklepu – oznajmił ochroniarz, nie
spuszczając ze mnie wzroku. Poczułam się naprawdę dziwnie i
szczerze mówiąc było mi trochę głupio, że dopuściłam się
kradzieży. Ale nie miałam innego wyboru, kierowałam się jedynie
miłością do niewinnego dziecka.
Przez
kilkanaście sekund nie odezwałam się słowem, gorączkowo
zastanawiając się nad tym, co mogłabym powiedzieć na swoje
usprawiedliwienie. W zasadzie nie pierwszy raz zostałam złapana, a
takie sytuacje miały naprawdę przeróżne zakończenia w zależności
od tego, na ile wrażliwi byli ochroniarze, a także ludzie, którzy
na mnie donosili. Jedni po wysłuchaniu mojej historii dogłębnie
się wzruszali, kupując dla mnie rzeczy, które chciałam wynieść
ze sklepu, a jeszcze inni uważali, że wszystko zmyśliłam i
próbuję tylko wzbudzić w nich litość. Poniekąd właśnie tak
było, chciałam żeby mi współczuli, bowiem wtedy były większe
szanse na to, że uniknę konsekwencji za swoje czyny. Przypadkowi
ludzie, z którymi miałam styczność w takich momentach, nie
zdawali sobie nawet sprawy z tego, że w pewien sposób ratowali
życie mnie i mojej siostrze. Byłam wdzięczna, chyba samemu Bogu za
to, że takie osoby jeszcze istniały na tym fałszywym, zakłamanym
świecie.
-
Przepraszam, musiała zajść jakaś pomyłka – nagle do moich uszu
dobiegł bardzo melodyjny głos, należący do kogoś, kogo
spodziewałam się nie spotkać już nigdy więcej. - Ona jest ze
mną, przepraszam za zamieszanie.
Nie
widziałam go przez bardzo długi okres czasu, jednak te rysy twarzy
poznałabym dosłownie wszędzie, o każdej porze dnia i nocy. Miał
w sobie coś charakterystycznego, co zdecydowanie przykuwało uwagę
większości. Może właśnie dlatego zdobył serca miliony fanek na
całym świecie? Byłam pewna, że ta liczba każdego dnia rosła
coraz bardziej, jednak tak naprawdę nie interesowałam się jego
karierą zawodową. Wiedziałam jedynie tyle, że wraz z czwórką
przyjaciół, których imion nie potrafiłam wymienić z pamięci,
odnieśli ogromny sukces po udziale w jednym z muzycznych programów
i stali się powszechnie znani i uwielbiani. Nie należałam do tego
grona ludzi, może ze względu na moje kontakty z jednym z członków,
ale nie przeszkadzało mi to, że oni po prostu istnieli. Zayn Malik
– mój bardzo daleki kuzyn, który z jakiś ukrytych powodów
chciał pomóc wybrnąć mi z tej niezręcznej sytuacji. W innych
okolicznościach na pewno cieszyłabym się ze spotkania z osobą,
która bądź co bądź należała do mojej rodziny, jednak obecnie nie
pałałam wielkim entuzjazmem na widok chłopaka. Jego rodzina, co
jednocześnie odnosiło się również do jego osoby, poparła
postępowanie moich rodziców, nie udzielając mi żadnej pomocy.
Uznałam wtedy ten czyn za pewnego rodzaju zdradę, której jak widać
w dalszym ciągu nie mogłam przeboleć.
- W
porządku – mruknął ochroniarz, rzucając starszej kobiecie pełne
wyrzutu spojrzenie. Natomiast ona z wielkim zdziwieniem na twarzy
przypatrywała się całej tej sytuacji i prawdę mówiąc, miałam
ochotę roześmiać się tak głośno, jak tylko potrafiłam.
Widoczne zdezorientowanie i zmieszanie, które się u niej pojawiło,
kompletnie wyprowadziło mnie z równowagi i sprawiło, że na moje
usta na chwilę przybrały kształt lekkiego uśmiechu.
W
milczeniu Zayn wyciągnął rękę, a ja bez wahania podałam mu
bochenek chleba, na którego widok burczenie w brzuchu nasilało się
coraz bardziej. Pomimo uprzedzeń względem chłopaka postanowiłam
skorzystać z jego pomocy, nie mogłam przecież pozwolić sobie na
śmierć głodową. Stanęliśmy razem w kolejce do kasy, a w
międzyczasie podchodziły do nas przeróżne osoby, prosząc Malika
o zdjęcia lub autografy. Przewróciłam jedynie oczami, odwracając
się w drugą stronę, bowiem nie miałam zamiaru znaleźć się na
ani jednej z tych fotografii. Co prawda moje życie nie było usłane
różami, jednak nie potrzebowałam skandalu, plotek czy wytykania
palcami na ulicy z powodu zwykłych zdjęć. Nie miałam zresztą
ochoty przyznawać się, że łączyły mnie z chłopakiem więzy
rodzinne.
Po
kilkunastu minutach czekania nadeszła nasza kolej, Zayn zapłacił
za swoje zakupy i moje pieczywo, po czym z trudem wydostaliśmy się
na zewnątrz. Dopiero teraz zrozumiałam, skąd wziął się tutaj
ten ogromny tłum. Fanki Malika najwidoczniej śledziły każdy jego
ruch, a później w jakiś magiczny sposób powielały swoje
spostrzeżenia na całe miasto, następnie na cały kraj, kontynent,
a na końcu wiedział już o tym cały świat. Zupełnie
niespodziewanie naszły mnie myśli, że cały zespół musiał wieść
cholernie trudne życie pod tym względem. Nie mieli prawa pomyśleć
nawet o życiu prywatnym, każde media czy każda kochająca fanka od
razu wchodzili z butami w ich życie, siejąc powszechny zamęt.
Byłam jednak przekonana, że do takiego stanu rzeczy należało się
po prostu przyzwyczaić i nie zwracać uwagi na to, co mówili
wszyscy dookoła. Pomimo wielu zalet gwiazdorskiego bytu, nigdy nie
chciałam znaleźć się na miejscu takich osób. Ogromnie ceniłam
sobie osobiste sprawy.
-
Dawno cię nie widziałem – usłyszałam głos Zayna, przez chwilę
zastanawiając się czy kierował te słowa w moją stronę.
Obdarzyłam go przelotnym spojrzeniem, a chłopak nie spuszczał ze
mnie swojego wzroku, przez co czułam się dokładnie tak samo, jak
parę chwil temu w obecności sklepowego ochroniarza. - Wszystko w
porządku? - zapytał, udając wielkie zainteresowanie, gdyż
koniecznie chciał dowiedzieć się czegoś więcej na temat mojej
niedoszłej kradzieży.
-
Twoja sztuczna troska naprawdę mnie nie wzrusza, Zayn –
powiedziałam szybko, wyrywając z jego rąk swoje zakupy, spojrzałam
na niego po raz ostatni, po czym zwinnym ruchem obróciłam się na
pięcie, kierując się w stronę szpitala, skąd miałam odebrać
Hope.
Widziałam,
że chciał zaprzeczyć, jednak nie zamierzałam słuchać jego
słabych argumentów, które nigdy do mnie nie trafiały. Nie mógł
zmienić fatów, a jednym z nich było nieudzielenie pomocy w
odpowiednim momencie. W pewnym sensie mogłam powiedzieć, że to
przez jego rodzinę prowadziłam takie życie, ale większość winy
ponosili jednak moi rodzice. Odrzuciłam od siebie wszystkie myśli,
nie chcąc zaprzątać sobie głowy przeszłością, której i tak
nie mogłam już zmienić. Musiałam pogodzić się z losem, który
został dla mnie przygotowany.
Chwilę
później znajdowałam się już w klinice, w drodze na schody.
Czułam na sobie wzrok niektórych znajdujących się tutaj ludzi i
miałam świadomość tego, że nie prezentowałam się najlepiej,
jednak nie przywiązywałam do tego dużej wagi. Najważniejsze było
to, że udało mi się zdobyć jedzenie i zdążyć na czas, by
zabrać stąd siostrę bez pokrywania żadnych kosztów. Hope
klęczała na łóżku, opierając się o parapet. Uwielbiała
zaglądać przez okno, wpatrując się w tętniący życiem Londyn.
Nie wiedziałam dokładnie, o czym rozmyślała, jednak
mogłam się tylko domyślać – odkąd odeszłyśmy z rodzinnego
domu przestała być tą samą radosną dziewczynką, co wynikało z
ogromnej tęsknoty za matką. Z drugiej zaś strony doskonale
rozumiała, dlaczego musiałyśmy opuścić rodziców. Byłam jej
wdzięczna za to, że nie robiła problemów, nie buntowała się nie
uciekała z powrotem do domu, choć nie raz miała na to ochotę.
Nigdy nie pozwoliłabym, by mieszkała pod jednym dachem z
człowiekiem, który już wystarczająco ją skrzywdził.
Podziękowałam Johnowi za opiekę nad siostrą, po czym razem wyszłyśmy na
zewnątrz. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczułam narastającą we
mnie panikę, co spowodowało, że zupełnie nie wiedziałam, jak się
zachować. Robiło się coraz ciemniej i zimniej, co zdecydowanie
przerażało mnie najbardziej. Hope nabawiła się już lekkiego
przeziębienia, miała katar i cały czas kaszlała, a tymczasem
czekała nas chłodna noc na świeżym powietrzu. Bałam się, że
jej zdrowie mogłoby po prostu tego nie wytrzymać. Starając się o
tym nie myśleć, chwyciłam ją za rękę, prowadząc do pobliskiego
parku. Usiadłyśmy na jednej z ławek, zaczynając spożywać
wcześniej kupiony bochenek chleba. Zdawałam sobie sprawę, że
następnego dnia również będę musiała posunąć się do
podobnego czynu, jednak nie chciałam teraz zaprzątać sobie tym
głowy. Z radością patrzyłam na Hope, której źrenice od razu
przybrały inny kształt, znów miała piękne, wesołe oczy.
Ogarniające mnie ciepło, rozlało się niespodziewanie po całym
moim ciele, dając przyjemne uczucie, które dla mnie oznaczało
szczęśliwie zakończoną misję. Cieszyłam się, że przynajmniej
tej nocy głód nie zdoła zakłócić jej snu.
Hope
ułożyła się na ławce, kładąc swoją głowę na moich kolanach.
Ściągnęłam kurtkę, przykrywając jej drobne, drżące z zimna
ciało. Byłam pewna, że za niedługo również będę odczuwać
przeszywające mnie zimno, bowiem miałam teraz na sobie jedynie
cienką bluzkę z długim rękawem, która tak naprawdę niewiele
pomagała. Odnosiłam wrażenie, że nie na miejscu było narzekanie
na obecną sytuację, z którą przecież zmagałam się już od
dłuższego czasu i nigdy nie chciałam się nad tym rozwodzić.
Podjęłam właśnie taką decyzję i wszelkie konsekwencje musiałam
przyjąć na swoje barki, choć czasem przerażała mnie ich
wielkość. Nikt nie zapewniał mnie, że będzie łatwo, nigdy nie
uwierzyłabym w tę bzdurę. Nie rozpaczałam nad swoim losem, nie
wypominałam go konkretnym osobom, lecz wciąż męczyło mnie jedno
pytanie – czym sobie na to zasłużyłam? Nikt nie znał
odpowiedzi.
Przymknęłam
na chwilę powieki, czując zbliżające się zmęczenie. Rzadko
pozwalałam sobie na sen w nocy. Pomimo tego, że wybierałyśmy
przeważnie całkiem puste miejsca, niebezpieczeństwo nie znikało i
wciąż bałam się o Hope. Tym razem nocowałyśmy blisko centrum,
więc musiałam podwoić czujność, jednak nie potrafiłam odmówić
sobie choć kilku minutowej przyjemności, jaką było zamknięcie
oczu. W mojej głowie natychmiast pojawiły się przeróżne myśli,
nie wiedziałam, którą z nich należało zająć się najpierw. Nie
chciałam niczym się zamartwiać, jednak z drugiej strony nie miałam
szczególnie szczęśliwych wspomnień z ostatniego okresu. Utknęłam,
zastanawiając się, w którym momencie swojego życia tak naprawdę
straciłam radość.
-
Ronnie? - zerwałam się gwałtownie, słysząc swoje imię tuż nad
uchem. Straciłam poczucie czasu i wyglądało na to, że zasnęłam.
Przetarłam zaspane oczy, spoglądając na stojącą przede mną
osobę, na widok której od razu się skrzywiłam. - Co tutaj
robicie?
- Nie
widzisz? - spytałam rozdrażniona, delikatnie się poprawiając.
Najwyraźniej Hope zapadła w głęboki sen, co bardzo mnie cieszyło.
- Postaraj się zrobić dobry uczynek i mów trochę ciszej. W
odpowiedzi na twoje pytanie powiem, że właśnie tak wygląda nasz
nowy dom.
-
Chcesz powiedzieć, że odkąd się wyprowadziłyście, żyjecie na
ulicy? - przytaknęłam delikatnie głową, a Zayn sprawiał wrażenie
poruszonego tym faktem, jednak tak łatwo nie dałam się zwieść.
Zresztą, do szczęścia nie było potrzebne mi jego współczucie. -
Posłuchaj, mam kupione niedaleko mieszkanie, z którego teraz nie
korzystam, mieszkając z zespołem. Możecie się zatrzymać na tak
długo, jak tego potrzebujecie.
Malik
wyciągnął ze swojego skórzanego portfela komplet kluczy, po
chwili podając mi je. Musiałam przyznać, że nie spodziewałam się
po nim takiego gestu, jednak to jeszcze nic o nim nie świadczyło.
Uważałam, że po prostu tym sposobem chciał zadośćuczynić nam
za swoje błędy z przeszłości. Nie wierzyłam w jego dobre
intencje i nie zamierzałam ułatwiać mu tego zadania.
- Nic
od ciebie nie przyjmę – powiedziałam krótko, nie patrząc nawet
w jego stronę. Nie potrafiłam wytłumaczyć uczucia, które
nawiedziło mnie w momencie nagłego pojawienia się Zayna. Jego
obecność przeszkadzała mi teraz najbardziej. Chciałam, żeby po
prostu przestał udawać zainteresowanie dalekimi kuzynkami i
zostawił nas wreszcie w spokoju. Niczego bardziej nie pragnęłam.
-
Powinnaś zrobić to dla Hope – chłopak podszedł bliżej, kładąc
dłoń na jej czole. Chwilę później chwycił moją rękę,
przesuwając ją w to samo miejsce. Była cała rozpalona. - Spójrz
na jej rumieńce. Nie możesz tego ignorować!
Niechętnie
przyznałam mu rację. Wiedziałam, że to pozornie niegroźne
przeziębienie wkrótce przerodzi się w coś bardziej
poważniejszego. Dlaczego zawsze musiałam mieć rację, jeśli
chodziło o przewidywanie tych najgorszych rzeczy? Tak bardzo tego
nienawidziłam.
-
Zaprowadzisz nas? - zapytałam niepewnie, spoglądając na Zayna po
raz drugi odkąd się tutaj pojawił. Uśmiechnął się lekko w moją
stronę, po czym poszedł wykonać jeden telefon, by sprawdzić czy
mieszkanie rzeczywiście było puste. Jak twierdził, jego
przyjaciele często spędzali tam czas ze swoimi innymi znajomymi.
Wrócił
po kilku minutach, zawiadamiając, że wszyscy będą się powoli
zbierali i kiedy dotrzemy na miejsce, odda mieszkanie do mojej
dyspozycji. Poczułam się trochę nieswojo, będąc powodem
wygonienia obcych mi ludzi, ale szybko odrzuciłam od siebie tę
myśl, skupiając się już wyłącznie na siostrze Niespodziewanie
Zayn zdjął swoją kurtkę, zarzucając na moje ramiona. Kolejny
gest, którym zaskoczył mnie podczas naszych dwóch spotkań.
Podziękowałam mu ledwo widocznym uśmiechem, który bardziej
przypominał grymas, a chłopak wziął na ręce Hope, która nawet
się nie przebudziła. Podążałam tuż za nimi, modląc się w
duchu, by nie była to długa droga. Każdy większy wysiłek zwalał
mnie z nóg, tym razem zmęczenie wzięło górę.
Zanim
zdążyłam się obejrzeć, staliśmy już pod mieszkaniem Malika,
znajdującym się blisko centrum Londynu. Chłopak podał mi klucze,
bym mogła otworzyć drzwi, jednak gdy się do tego przymierzałam,
ze środka zaczęła wychodzić spora grupa ludzi, których rzecz
jasna nie znałam. Natychmiast się cofnęłam, czekając aż będę
miała więcej miejsca. Zayn witał się z wszystkimi po kolei,
prosząc, by zachowali ciszę ze względu na wciąż śpiącą
dziewczynkę. Jako ostatnia wyszła lekko chwiejąca się para, która
najwyraźniej nie zamierzała spełniać prośby Malika. Chłopak w
kręconych włosach opowiadał jakiś kawał swojej blond partnerce,
którą kurczowo obejmował w talii. Dziewczyna wybuchnęła głośnym
śmiechem, nie zwracając zupełnie uwagi na Hope. Nieznajomy
obrzucił mnie lodowatym, nieprzyjaznym spojrzeniem, jednocześnie
mierząc mnie dokładnie. Poczułam ogarniający mnie niepokój, ale
mimo wszystko postanowiłam wejść do środka. Od razu odrzucił
mnie zapach pizzy pomieszany ze smrodem rozlanego wszędzie alkoholu.
Westchnęłam ciężko na myśl o tym, że przed położeniem się
spać, będę musiała jak najszybciej zwalczyć tę wstrętną woń,
unoszącą się w całym mieszkaniu. Zayn zaniósł Hope do jednego z
czterech pokoi, a ja podążyłam w poszukiwaniu kawałka starej
szmaty, wiadra oraz przyjemnie pachnącego płynu do podłóg.
-
Jutro przyjdzie Anne i zajmie się porządkiem – zwrócił się do
mnie ciemnowłosy, pomagając mi położyć pojemnik napełniony
wodą. - Dobranoc.
Położył
kluczyki na stole, po czym z wielką delikatnością zatrzasnął za
sobą drzwi. Stałam jeszcze przez kilka minut, wpatrując się w
przestrzeń przede mną, gdzie chwilę temu zniknął Zayn. Dopiero
teraz dotarło do mnie, że tak naprawdę nie podziękowałam mu za
udostępnienie nam swojego mieszkania. Miałam jednak nadzieję, że
nie widział we mnie jedynie uszczypliwej dziewczyny, którą byłam
dzisiaj dla niego. Wierzyłam, że zdawał sobie sprawę, jak wielką
wartość miały gesty, które uczynił w stosunku do mnie.
*~*
OD AUTORKI: Pisałam ten rozdział chyba przez dwa czy trzy dni i pobiłam swój rekord, jeśli chodzi o długość. Najdłuższy rozdział w całej mojej karierze, także możecie być dumne i mam nadzieję zadowolone. Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się następny, mam nadzieję, że niebawem. Wciąż trwają sesje, więc wszystkim zdającym (szczególnie moim czytelniczkom) życzę powodzenia! Do napisania. xo
PS. W akapicie drugim zaszły pewne zmiany, gdyż przez moje roztargnienie nie zauważyłam naprawdę dużego błędu odnośnie opieki medycznej. Ale wszystko poprawiłam i mam nadzieję, że już jest wszystko dobrze. Dziękuję serdecznie osobie, która zwróciła mi na to uwagę!
PS. W akapicie drugim zaszły pewne zmiany, gdyż przez moje roztargnienie nie zauważyłam naprawdę dużego błędu odnośnie opieki medycznej. Ale wszystko poprawiłam i mam nadzieję, że już jest wszystko dobrze. Dziękuję serdecznie osobie, która zwróciła mi na to uwagę!
Tak długo czekałam na ten rozdział! I w końcu się doczekałam :D Jest świetny chociaż bardzo mało w nim dialogów, ale opisy to nadrobiły. Moim zdaniem wszystko jest idealnie opisane. I rzeczywiście, rozdział długi co jest ogólnie rzadko spotykane w początkach opowiadań.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa dlaczego Zayn zmienił stawienie w stosunku do Ronnie ( moja imienniczka :D ). Na pewno chodzi obecną sytuację jej i Hope, ale czy tylko? Jestem bardzo ciekawa kolejnego rozdziału. Poinformuj mnie koniecznie!
Serdecznie pozdrawiam, @_houis
[ forgiveness-fanfiction ]
Nadal zastanawiam się, co takiego działo się w tej rodzinie. Czyżby ojciec je molestował? I nikt nie dowiedział się, że coś jest nie tak? Dlaczego wszyscy tak po prostu pozwolili odejść dziewczynom? Czemu nikt nie zainteresował się ich losem?
OdpowiedzUsuńTo miłe ze stron Zayna, że teraz im pomógł, ale czy faktycznie nie próbuje pozbyć się wyrzutów sumienia? Oby teraz nie zostawił swoich kuzynek w potrzebie. Co stałoby się z Hope, gdyby Ronnie została zatrzymana przez policję? Mam nadzieję, że Malik nadal będzie pomagał dziewczynom.
Wszystko opisałaś naprawdę cudownie. Wiemy, jakie życie wiodą bohaterki, rozpisałaś się trochę o sławie. Po prostu fenomenalnie. ;)
Życzę weny. ;)
| http://used-fanfiction.blogspot.com/ |
Nareszcie doczekałam się tego odcinka! Niesamowicie cieszę się z tego, że Zayn pomógł dziewczynom. Faktycznie można mieć wrażenie, że zlitował się nad nimi, bo miał wyrzuty sumienia, ale mam nadzieję, że to nie jest jedyny powód.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie dlaczego dziewczyny musiały wynieść się z domu. Z pewnością Ronnie chciała chronić siostrzyczkę, ale dlaczego nikt się nimi nie interesował? To smutne, że są zdane same na siebie. Dobrze, że główna bohaterka dba o małą Hope. Byłoby mi strasznie przykro gdyby coś się stało tej uroczej duszyczce.
Faktycznie nie ma w tym odcinku zbyt wielu dialogów, ale opisem nadrobiłaś ten niedosyt xD A długość jest moim zdaniem odpowiednia, każdy rozdział powinien taki być xD Wiesz jak uwielbiam czytać Twoje opowieści. :)
Nie mogę oczywiście zapomnieć o Harry'm i tej jego blond lali. Zirytowali mnie od samego pojawienia się. Jeśli będzie wstrętnym ignorantem to nakopię mu do tej zgrabnej dupy! Przysięgam !
Tymczasem życzę mnóstwo weny i czekam na rozwój wydarzeń.
Kocham Cię robaczku <3
@Gattino_1D
Jestem i nie mam zielonego pojęcia od czego zacząć, bo poniekąd dużo mi się tego nazbierało podczas czytania jednego [!] rozdziału. Zdaje się, że będzie to mój rekordowy komentarz. Pójdę chronologicznie, tak jak zapisywałam sobie uwagi w notatniku podczas czytania :D Zacznę od tego, że fakt, iż główna bohaterka jest bezdomna był dla mnie niemałym zaskoczeniem. Po prologu wydawało mi się, że jest ona zamieszana w jakieś szemrane interesy czy coś w ten deseń i pochodzi z jakiejś mega zamożnej rodziny (w sumie to jedno nie wyklucza drugiego). Jestem niezmiernie ciekawa dlaczego uciekła i coś czuję, że nieprędko się tego dowiemy. W ogóle fakt, że zabrała ze sobą siostrę wydał mi się bardzo interesujący i z początku myślałam, że Hope jest nastolatką, dlatego kiedy dowiedziałam się, że dziewczynka ma zaledwie osiem lat wybałuszyłam oczy. Było to kolejne miłe zaskoczenie, a nie dobrnęłam nawet do połowy rozdizału. Jeszcze wracając do Hope, to sam fakt, że Ronnie postanowiła wziąć ze sobą PRZYRODNIĄ siostrę był dla mnie czymś wyjątkowym. Nie mam pojęcia co się wydarzyło, że musiała podjąć tak drastyczne kroki jak ucieczka, ale widać gołym okiem, że strasznie zależy jej na dziecku, bardzo ją kocha i troszczy się jak tylko może. Sobie by odebrała, żeby tylko mała miała zapewnione ciepło i jedzenie, a także poświęciłaby się dla niej, na co dowodem była kolejna już próba kradzieży. Tak swoja drogą ZNOWU się zdziwiłam, kiedy przeczytałam, że Hope wybiegła na ulicę na widok osoby, która przypominała jej przyszywaną matkę. To również mnie intryguje. W ogóle wszystko mnie intryguje po przeczytaniu tego rozdziału XD Lecąc dalej.. Na początku myślałam, że skoro Ronnie mówi, że są wraz z Hope same i nie mają nikogo do pomocy, wygląda na to, że są w konflikcie z rodzicami albo oni po prostu nie żyją, zaś kobieta, na widok której Hope wbiegła na ulicę była jedynie podobna do jej matki, ale dalej ta kwestia się wyjaśniła i przejdę do niej w porę.
OdpowiedzUsuńNastępna wielkie zaskoczenie, czyli to, że dziewczyny tułają się już tak od dwóch lat. Jakim cudem im się udało.. Po tak długim okresie czasu Ronnie raczej wie jak sobie radzicć w poszczególnych sytuacjach. Ciekawe czy któremuś z czytelników przelciało przez myśl, że skoro nie mają one pieniędzy na jedzenie czy nocleg, to główna bohaterka powinna iść do pracy, bo w sumie mi to mignęło tylko, bo zaraz skumałam, że przecież to nie bardzo możliwe zważywszy na fakt, iż nie miałaby gdzie i z kim zostawić siostry. Niby mogłaby ja dać do szkoły, ale jednak jakby nie patrzeć to byłoby to trochę zachodu i wcale rozwiązanie nie jest takie proste jakby mogło się wydawać. Idziemy dalej.. "Miałam ochotę schować do kieszeni wszystko, co tylko napotkały moje oczy" Musiałam wkleić to zdanie do swojego komentarza, ponieważ jest bardzo dobre i jak dla mnie wyróżniło się spośród reszty. Co do całej sytuacji w sklepie... Jezu, jak mnie ta kobieta zdenerwowała. Tak okrutnie mnie wkurzyła, że to ludzkie pojęcie przechodzi. Stara raszpla, której myślenie najwyraźniej przychodzi z trudem. Ja rozumiem jakby nasza bohaterka kradła jakieś słodycze czy coś innego, co raczej nie uchodzi za artykuł pierwszej potrzeby, ale na miłość boską, ona kurwa kradła CHLEB. C-H-L-E-B. Tak trzeba było to tej starej pipie przeliterować, to może z łaski swej by się zastanowiła. Czy aż tak ciężko było włączyć szare komórki i wydedukować, że kradnie go, bo najzwyczajniej w świecie jest głodna?! SERIO? Dobra, wdech, wydech. Absolutnie nie dziwię się Ronnie, że chciała współczucia od innych ludzi, rozumiem ją w pełni i nie mam zamiaru jej obwiniać za taki (na pierwszy rzut oka nie najlpeiej świadczący o człowieku) tok myślenia. Co do pomocnych ludzi, faktycznie, dzięki Bogu. Całe szczęśnie jeszcze tacy stąpają po ziemi, ale niestety już coraz mniej. Gatunek na wyginięciu. Kiedy w najmniej oczekiwanym momencie pojawił się chłopak-wybawiciel, w mojej wyobraźni automatycznie zmaterializował się Harry, dlatego po przeczytaniu nazwiska Zayna ponownie się zdziwiłam.
OdpowiedzUsuńPonad to, nie wiedzieć czemu nie spodziewałam się, że chłopcy będą tu sławni, a przecież w prologu było jasno napisane, że bohaterka pomagała w dążeniu do marzeń, co w fan fiction o One Direction jest raczej ewidentną wskazówką, hmm jaka Meadow ;/ Dalej, wreszcie pojawiło się jakieś rozjaśnienie dla mojej ciemnej masy, hihi. "Jego rodzina, co jednocześnie odnosiło się również do jego osoby, poparła postępowanie moich rodziców, nie udzielając mi żadnej pomocy" Właśnie w tym fragmencie poczęści wyjaśnia się, że najwyraźniej rodzice Ronnie są pajacami i albo ją wyrzucili na zbity pysk, albo dziewczyna faktycznie uciekła z własnej woli, nie mogąc już dłużej z nimi wytrzymać. I tutaj pojawia się kolejne pytanie, a mianowicie: Co takiego robili bądź zrobili ci ludzie, że Ronnie zdecydowała się na taką wielką ewentualność? Strasznie podoba mi się to, że nie przedstawiasz faktów wyraźnie i od razu, tylko przywoływane są one w przemyśleniach i narracji bohaterki stopniowo i powoli, wielki plus za to. Wydaje mi się, że to opowiadanie będzie najdojrzalsze z Twoich wszystkich, Tess. Cholernie mi się podoba, przysięgam. Szczerze mówiąc już lubię je bardziej (a mamy dopiero pierwszy rozdział, czyli to naprawdę musi coś znaczyć) niż sieć (którą z zamieszania i braku czasu przestałam czytać gdzieś w połowie, a teraz nie ma jak nadrobić ;/) i barwy. To będzie Twoje najlepsze dziecko według mnie. Nie zachwalam Cię dlatego, że się znamy już nie tylko z pisania sobie komentarzy, ale dlatego, że rzeczywiście czuję w tej historii coś wyjątkowego i serio uważam, że ma ona wielki potencjał, który wierzę, że wykorzystasz. A tak z innej beczki, jednocześnie wracając do myśli przewodniej, czyli analizy utworu literackiego XD Zastanawiałam się czy Ronnie śmierdziała i była brudna, co z jej ubraniami skoro żyła na ulicy, ale jeśli Zayn nie zwrócił na to większej uwagi, pomyślałam, że wyglądała normalnie, przeciętnie i jakoś niekoniecznie wyróżniała się z tłumu, tyle że doskonale tuszowała całe swoje cierpienie i to, co jej się przytrafia.
OdpowiedzUsuńNie wiem co konkretnie zaszło między nią a Zaynem, ale musiało to być coś poważnego bowiem nie podziękowała mu za zakupy NAWET z czystej grzeczności. Musiała mieć powód ku takiemu niemiłemu zachowaniu wobec chłopaka. Później, w scenie w szpitalu okazało się, że jednak nie prezentowała się najlepiej, ale jak widać Malikowi to nie przeszkadzało albo serio nie wydało mu się to jakieś dziwne czy nadzwyczajne, bo z narracji/wspomnień/relacji Ronnie wynika, że nie patrzył na nią jakoś nadwyraz podejrzanie czy z niesmakiem. Następna kwestia do omówienia to cytat: "Życie pod jednym dachem z człowiekiem, który wystarczająco ją(Hope) skrzywdził". Pierwsze, co przyszło mi na myśl to przemoc fizyczna albo molestowianie, ale to przecież nie jedyne możliwości skrzywdzenia kogoś, nie wydaje mi się, żeby właśnie o to tutaj chodziło. Sądzę, że wymysliłaś coś bardziej zawiłego, zdumiewającego. Lecąc dalej.. Ciężko nazwać główną bohaterkę lekkomyślną w jej decyzji o opuszczeniu domu wraz z małą dziewczynką, raczej powiedziałabym, że jest dzielna i doprawdy odważna i mimo wszystko świetnie sobie radzi z tym całym złem, które je spotkały i wciąż spotyka. Ja nie mam zamiaru oceniać Ronnie. Jeśli już postanowiła uciec, musiała mieć ku temu wielkie powody, ponieważ takich rzeczy nie nie robi się od tak, z niczego. Tak przy okazji to imię głównej bohaterki zostało wyjawione czytelnikom w odpowiednim momencie. Dalej mamy scenę w parku i ponowne pojawienie się Zayna. Ronnie jest bardzo do niego uprzedzona, w skali od jeden do dziesięciu może i nawet na dwanaście punktów. Uważam, że Malik nie chciał jej niczego zadość uczynić tym gestem z mieszkaniem, po prostu z czystego serca nie potrafił odejść bez słowa i zostawić je w takiej sytuacji. Czuł, że musi im pomóc i za ta ma u mnie plus. Nie wydaje mi się, żeby miało to jakieś drugie dno. Kto jak kto, ale on akurat zdaje się byż jedna z tych pozytywnych postaci. Myślę, że cokolwiek zrobił w przeszłości, zrobił to pod wpływem i pod przymusem swoich rodziców, którzy prawdopodobnie nie chcąc popierać "dziecka", jakim według nich zapewne była Ronnie stanęli po stronie jej rodziców.
OdpowiedzUsuńZayn złapał też kolejny duży plus, gdy dał dziewczynie swoja kurtkę. Naprawdę sądzę, że jego działania są szczere. Ja sama odczułam ogromną ulgę, gdy dziewczyny wreszcie znalazły się w ciepłym mieszkaniu, a co dopiero musiało to być dla nich! Jeszcze na koniec wsponę o Harrym, który najwyraźniej zagra tutaj jedną z ważniejszych ról. Harry jak to Harry pasuje na tego "gnoja" i taki pewnie będzie tu z początku. Zresztą już pokazał swoją jedną stronę. Babiarz, który ocenia ludzi po wyglądzie? W końcu spojrzał na Ronnie w dość niemiły sposób. Za wiele o nim nie mogę wczas powiedzieć, ale mam nadzieję, że jakoś na dniach (tych opowiadaniowych) się pojawi :D Ja kończę na dziś słowami podsumowania: Ta historia zapowiada się doprawdy świetnie i po tym komentarzu może się wydawać, żę wiele od niego oczekuję, ale nie bój się, Tess, na pewno mnie nie rozczarujesz. Na pewno. Weny życzę, żeby jak najprędzej pojawiło się tu coś nowego, żebym znowu mogła odwalić wywód na równe dwie strony worda.. No to pocisnęłam xD Mój rekordowy komentarz, a pisałam tylko o jednym rozdziale.. Widzisz! I to już coś znaczy, moja droga. Żegnam i kocham, paputy<3
OdpowiedzUsuńPS. TAK TO JUŻ KONIEC HAHA
Jestem ci bardzo wdzięczna za trud przeczytania mojego opowiadania, zwłaszcza, że ogarnięcie nawet minimalne 14 rozdziałów to nie lada wyczyn, ja bym pewnie poległa :) W każdym razie, do końca zostały już tylko trzy posty, więc gdybym wiedziała, że szykujesz się do czytania, to pewnie powiedziałabym, żebyś poczekała na nową historię, to oszczędziłoby ci mordęgi :) Mimo to, stokrotne dzięki <333
OdpowiedzUsuńPierwszy rozdział równie emocjonujący, co prolog. Namnożyłaś tajemnic wokół rodziny Ronnie i Hope, jeżeli dobrze rozumiem są to siostry, prawda? Winny jest tu tatusiek, ale na razie nie wiadomo, co takiego zrobił i czemu familia Maila też się odwróciła od dziewczyn. Jak to na rodzinę można liczyć! I gdzie jest ich matka? Nie żyje? Nie wyobrażam sobie, co za kobieta pozwala, aby jej dzieci szwendały się po świecie bez dachu nad głową, zwłaszcza mała Hope.
Ale masz w historii duży błąd logiczny odnośnie szpitala. W Brytanii opieka medyczna jest darmowa dla obywateli, jest opłacana przez rząd, płatne są tylko lekarstwa i dentysta. A co więcej, jeżeli Hope jest nieletnia to drogą naturalnego postępowania, szpital zgłosiłby jej przypadek do Opieki Społecznej, ale na pewno nie pozwolili by im odejść, bo nie mają za co płacić. Możliwe, że Ronnie uciekłaby z Hope właśnie dlatego, że lekarz dzwonił do opieki, a one nie chcą się rozstawać. Jeżeli tak, możesz ująć to konkretniej w tekście i wtedy będzie logicznie i spójnie :)
Pozdrawiam!
Dłuuuugi *^* I cudownie napisany :D Historia Ronnie jest taka pouczajaca i prawdziwa, współczuję tej dziewczynie, widać jak bardzo się troszczy o Hope :) Jest spokrewniona z Zaynem? A to miłe zaskoczenie ^^ Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterki♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny♥
Mogę bez wątpienia przyznać, że to będzie jedno z lepszych opowiadań, jakie w ostatnim czasie wpadło w moje łapki. Już sam prolog ogromnie mnie zaciekawił i niecierpliwiłam się, oczekując rozdziału. A kiedy w końcu mogłam go na spokojnie przeczytać, wiedziałam, że warto było czekać. Całość czytałam, słuchając na zmianę Taken i Over Again i jakoś mi to ze sobą współgrało. Wracając jednak do samego rozdziału.
OdpowiedzUsuńNa początku byłam ogromnie zdziwiona. Chwila, co się dzieje, dlaczego główna bohaterka (z którą "dzielę" imię swoją drogą) jest w tak kiepskiej sytuacji? Co się przydarzyło? Dlaczego muszą żyć w ten sposób, a nie inny? Nie odpowiedziałaś na moje pytania na dobrą sprawę. Mam tylko pewne domysły, co do tego, jak ojciec (?) krzywdził Hope. W każdym razie, ta nietypowa sytuacja popchnęła mnie do dalszego czytania. Uważam, że to ogromny wyczyn zacząć i od razu zaciekawić czytelnika, a Ci udało się to bez najmniejszego problemu.
Sytuacja w sklepie... Najpierw z niewiadomych przyczyn sądziłam, że ta pani pomoże Ronnie, więc tym większe było moje zdziwienie, gdy ją wydała, naprawdę. To pewnie dlatego, iż takie kobiety kojarzą mi się z naprawdę ciepłymi osobami i chętnymi do pomocy, lecz cóż. I wtedy właśnie pojawił się Zayn, pomagając Veronice wybrnąć z tej sytuacji. Miałam na twarzy takie zdziwienie, że aż ciężko ubrać to w słowa. Kiedy jednak okazało się, że są dalekimi kuzynostwem, moje zdziwienie zmalało, wszystko stało się jakieś... normalniejsze.
To naprawdę miłe ze strony Zayna, że pozwolił im zostać w swoim mieszkaniu. Kolejna noc na mrozie nie zrobiłaby dobrze chorej Hope, a pogorszyła jej stan. Z drugiej strony nie rozumiem dlaczego Ronnie jest tak wrogo nastawiona w stosunku do Malika. Z pewnością powinna być mu wdzięczna, ale coś mi podpowiada, iż w przeszłości na ich drodze stało się coś... złego? Nie jestem do końca pewna czy to odpowiednie słowo, hm.
Rozdział jest długi i przecudnie napisany. Czytało się go z niewysłowioną przyjemnością! A zbieżność imion (która niebywale jest przypadkowa) naprawdę mnie rozbawiła.
Tak, jak sądziłam, że idealnie piszesz trzecią osobą, tak teraz sądzę, że masz talent i ogromną szansę na zostanie świetną pisarkę. Może wydasz kiedyś książkę, hm?
Trailer jest naprawdę świetny. Miło się go oglądało, a muzyka jest idealnie dobrana.
Pozdrawiam ciepło!
Rozdział przeczytałam już jakiś czas temu, jednak nie potrafiłam zabrać się za ten cholerny komentarz. Nie chciałam pisać go na odczep i chociaż nadal nie mam zielonego pojęcia, co w nim napisać, to czuję, że najwyższy czas, aby to zrobić. Im dłużej będę to przeciągać, tym gorzej.. Poza tym zasługujesz na lepsze traktowanie, więc zbieram się jakoś w garść i spróbuję coś naskrobać, choć nie obiecuję, że będzie to miało jakikolwiek sens. XD
OdpowiedzUsuńPo pierwsze powtórzę się i napiszę, że bardzo lubię cztać wszystko co wychodzi spod Twojej ręki, ponieważ każda scena jest opisana w piękny, bardzo emocjonalny sposób, co naprawdę chwyta mnie za serce. Uwielbiam czytać o uczuciach bohaterów i nic na to nie poradzę, a Ty wprost idealnie je opisujesz. :)
Cóż.. Nie ukrywam, że odczuwałam lekką niechęć względem tego opowiadania. Jak już doskonale wszyscy wiedzą, nienawidzę czytać blogów o Harry'm i zazwyczaj robię to z najwyższym stanem bólu i udręki. Naprawdę tak jest, nie koloryzuję.. Jednak nie mogłam postąpić inaczej, musiałam dać temu opowiadaniu szansę, chociażby ze względu na to, że jego autorką jesteś Ty. Oczywiście nie pożałowałam, uwielbiam Twój styl, więc naturalnie bardzo mi się podobało i uznałam, że po prostu będę sobie wyobrażała kogoś innego na miejscu Harrego, tak to chyba nie najgorszy pomysł. :D Z resztą to samo robię czytając np. bloga Meadow. XD Ciężki mój żywot, mwahaha.
Tak, czy inaczej warto napomknąć jeszcze na temat samej treści rozdziału. Kurcze.. Podoba mi się ten zarys fabuły, który już delikatnie nam przedstawiłaś. Będzie ciekawie, to wiem na sto procent. Nie wiem, czy lubię, kiedy Harry jest kreowany na sukinsyna, ale w tym powiadaniu chyba tak sobie go wyobrażam, hm.
Ciekawi mnie naprawdę dużo rzeczy, a między innymi to dlaczego dziewczyny musiały wyprowadzić się z domu. Co prawda mam pewne podejrzenia, ale wcale nie zamierzam ich ujawniać, póki Ty nie opiszesz tego w rozdziale. :o
Ciekawi mnie bardzo postać Zayna. Po pierwszym rozdziale ciężko wypowiedzieć się na temat jakiejkolwiek postaci, nawet głównej bohaterki, ale wydaje mi się, że Malik może być całkiem interesujący. Mam tyle pomysłów na jego wykreowanie, że na Twoim miejscu z pewnością miałabym niemały dylemat. :o
Lubię, kiedy w opowiadaniu pojawiają się dzieci, sama nie wiem dlaczego, bo w realnym życiu ich nie cierpię, ale jako że jestem bardzo dziwna, to jakoś niespecjalnie dziwią mnie moje chore upodobania. Jestem pewna, że Hope będzie jedną z moich ulubionych postaci, tak czuję no XD
Zastanawia mnie główna bohaterka. Właściwie to nie wiem co o niej myśleć. Przyznam szczerze, że po przeczytaniu rozdziału od razu pomyślałam o Katniss z Igrzysk Śmierci XD Troska Ronnie o swoją siostrę jest po prostu urzekająca i jestem ciekawa, czy moja starsza siostra też walczyłaby o mnie jak lwica, gdyby było to konieczne. :o
No cóż.. Tak czy inaczej wszystko jest ładnie i pięknie, nie wiem co więcej mogłabym tu napisać, mój mózg nie pracuje już dziś tak jak należy, więc postaram się bardziej następnym razem. :D Tymczasem życzę weny i ślę buziaczki kochana :*
Po prologu miałam zupełnie inne wyobrażenie fabuły. Chociaż wiadomym było, że nie będzie kolorowo w jakiś sposób ubzdurałam sobie, że to tylko przejściowy fragment. Podoba mi się postać Ronnie, jest wykreowana w taki przejrzysty sposób i mimo iż życie dało jej porządnie w kość, nie poddaje się walczy, ze światem dla Hope. Zaintrygowała mnie jej przeszłość i to dlaczego uciekła. Natomiast z drugiej strony przedstawiłaś Zayna zupełnie inaczej niż na większości blogów. Ronnie jest nastawiona w stosunku do niego negatywnie, ale po postawie Malika nie do końca widać, żeby on pałał do niej tym samym uczuciem. Dużo pytań kręci się w mojej głowie i jestem ciekawa na które w najbliższym czasie odpowiesz. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Wow, rozdział naprawdę wyjątkowo długi jak na ciebie, nie da sie ukryć, haha. Szczerze mówiąc, po prologu także spodziewałam się czegoś innego. Ale to nie znaczy, że jest źle, bo jest świetnie, to oczywiste. Jestem ciekawa jak cała fabuła się rozwinie i co dla nas przyszykowałaś. Podziwiam Ronnie i Hope za to, że tak długi czas dają radę żyć bez domu nad głową. Straszliwie im współczuję, nikt nie zasługuje na to, aby tak żyć. Szczególnie takie młode dziewczyny. Zayn spadł jej z nieba, dosłownie. Dobrze, że się o nią zatroszczą i wierze, że Ronnie przy najbliższej okazji mu podziękuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło! x
Przykro mi to stwierdzić, ale Veronica postąpiła lekkomyślnie uciekając z niepełnoletnią siostrą z domu. W dodatku są bez pieniędzy, tułają się po ulicach, śpią na ławce w parku, a Hope uległa wypadkowi. Ronnie niby patrzy w tym wszystkim przede wszystkim na swoją siostrę, ale dla takiego dziecka lepiej byłoby gdyby w domu dziecka się znalazło, a nie żyło w takich warunkach. Veronica nie może jej niczego zapewnić i taka jest prawda!
OdpowiedzUsuńMalik jest przyrodnim kuzynem Ronnie? A to zdziwienie.Szczerze mówiąc podczas czytania o członku z 1D byłam pewna, że pojawi się Louis, który już wcześniej wyratował dziewczynę z opresji (co byłoby dla mnie cholernie naciągane), ale ku mojemu zdziwieniu pojawił się Zayn! W dodatku dowiadujemy się, że jego rodzina poparła zachowanie rodziców Ronnie, co jest dla mnie jeszcze większym zaskoczeniem! Ponadto, kur^wa! Malik ma tyle kasy, a kupił Ronnie jedynie ten bochenek chleba! Wie, jak jej jest ciężko! Nie kradnie, bo ma takie hobby! Zamiast kupić jej coś więcej - nie mówię, że ma wydawać fortunę! - ale jeden, dwa chleby więcej nie zrobiłyby różnicy w jego zapchanym pieniędzmi portfelu! Matko to pierwsze opowiadanie, gdzie nie lubię Malika od samego początku!
Ło! Malik nie był w stanie kupić Ronnie czegoś więcej, ale żeby dać jej klucze do mieszkania to nie ma żadnego problemu. Zaskoczył mnie i pomyślałam, że chyba jednak nie jest skończonym dupkiem. Nie wierzę jednak, że nie wiedział o tym, ja dziewczyny teraz żyją. Biorąc pod uwagę fakt, że Ronnie i Hope pałętają się po ulicach od bardzo długiego czasu jest to po prostu niemożliwe. Nierealne. Ale może w końcu w Zaynie odezwał się człowiek, ot co!
Muszę przyznać, że zapowiada się najlepsze Twoje opowiadanie. Trafiłaś w klimat, który po prostu uwielbiam! Jestem niesamowicie ciekawa co się dalej wydarzy.
Czekam z niecierpliwością na nowość <3.
Jeej, przeczytałam ten rozdział już jakiś czas temu i kiedy dzisiaj weszłam na Twojego bloga, żeby sprawdzić, czy pojawił się już nowy zauważyłam, że nawet nie zostawiłam po sobie komentarzu. Mea culpa, czy jak to się mówi... Już naprawiam swój błąd!
OdpowiedzUsuńWięc, Ronnie to silna dziewczyna. Lubię takie bohaterki, które potrafię zadbać o siebie. Może jest odrobinę za bardzo uparta w tej swojej 'samodzielności' ale w sumie to mi to nie przeszkadza :P To takie cudowne jak opiekuję się młodszą siostrą :)
Intryguję mnie ten cały powód wyprowadzki sióstr na ulicę. To musiała być naprawdę poważna kłótnia z rodzicami, albo jakieś problemy, sama nie wiem. Ale jestem pewna, że wymyślisz coś ciekawego, a ja będę tylko siedzieć i robić duże oczy, bo mój mózg nie będzie nawet potrafił tego pojąć.
Zayn zachował się naprawdę w porządku proponując swoje mieszkanie i mam nadzieję, że Ronnie jeszcze zdąży mu za to podziękować.
A tak.. no i Harry. Harry, który obrzucił ją tym swoim chłodnym spojrzeniem.. Dobra, może i chłodne, ale wszystkie wiemy jak seksownie wygląda Hazza z tymi swoimi paczałkami lustrującymi przestrzeń ;) Już nie mogę się doczekać jak rozwiniesz ich wątek. To będzie świetne!!! :D
Podsumowując, chociaż spodziewałam się trochę innej historii po prologu, to jednak nie zawiodłam się i z przyjemnością poczytałam więcej :)
Czekam z niecierpliwością! xx
[found-in-garden]
Uwielbiam Cie za twoje opisy!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem tego, co tu się dzieje. ;))
Ciekawi mnie Twoja fabuła, która wydaje się skomplikowana. ;) Mam szczerą nadzieję, że sobie z nią poradzisz. :))
Cóż, czekam na następny rozdział. ;**
Wow, nie mam pojęcia od czego zacząć.
OdpowiedzUsuńProlog był dla mnie trochę nie zrozumiały, ale to właśnie bardzo dobrze, jeszcze bardziej zaciekawiła mnie historia. Totalnie nie spodziewałam się z takiego rozwoju sytuacji, tego, że główna bohaterka okaże się bezdomną. Wielki plus dla Ciebie za oryginalność.
Jestem pod wrażeniem, rozdział bardzo przyjemnie się czytało, po prostu cudowny.
Nie chcę się zbytnio rozpisywać, bo chcę jak najszybciej wziąć się za rozdział drugi, mam nadzieję, że zrozumiesz. :D
Pozdrawiam. xx
ojejku, nie wiem, co napisać, to jest takie... cudowne! naprawdę, dawno nie czytałam nic tak wspaniałego!
OdpowiedzUsuńcieszę się, że tu zajrzałam, bo wiem, że na pewno nie będę tego żałowała :)
z początku miałam negatywne podejście do Zayna, lecz pod koniec rozdziału, przynajmniej dla mnie zrehabilitował się i mam nadzieję, że będzie wspierał dziewczyny, tak, jak powinien był to zrobić wcześniej.
Zastanawiam się jeszcze nad kwestią rodziców dziewczyn, o co chodzi! Dlaczego musiały uciec?
Zapewne dowiem się tego w niedalekiej przeszłości, więc z przyjemnością przejdę teraz do następnego rozdziału!
pozdrawiam,
@camilllaxxx ♥
Cześć! :)
OdpowiedzUsuńNareszcie udało mi się znaleźć czas na przeczytanie pierwszego rozdziału. Może uda mi się dzisiaj przeczytać jeszcze coś, zobaczymy.
Chciałabym zacząć od tego, że Twoje opowiadanie przypomina mi historię innej dziewczyny piszącej na blogspocie. Tam też są przyszywane siostry, które uciekły z domu, bo ich ojciec, który je adoptował, gwałcił je. Trochę sporo podobieństw, no ale nie wiem, może to zbieg okoliczności. Pomysłów jest dużo, wyobraźni również i możliwe, że komuś wpadł podobny pomysł do głowy. ;)
Teraz chcę napisać o tym, że piszesz świetnie. Dużo uwagi skupiasz na opisach, które są, jak dla mnie, najważniejsze, i które bardzo cenię. Oprócz tego potrafisz wciągnąć i zaciekawić czytelnika. Nawet nie wiem kiedy skończyłam czytać ten rozdział; tak miło i szybko mi się czytało. Nie każdy umie tak pisać, więc Ci tego gratuluję. ;)
A teraz o rozdziale.
Biedne dziewczyny. Co takiego działo się w ich domu, że postanowiły się wyprowadzić? Czyżby ich ojciec je molestował? Taka opcja najbardziej mi pasuje. Masakra.
Może i dziewczyna żywi urazę do Malika, ale ja teraz patrzę przez pryzmat fanki. :D Zazdroszczę jej takiego kuzyna! :D I pewnie wszystkie fanki by jej zazdrościł, gdyby o tym wiedziały. A teraz już nie, jako fanka. Nie wiem czemu jest do niego nastawiona na NIE. Przecież to jego rodzice się nie odwrócili od jej rodziców, a on co mógł zrobić? Może mógł wcześniej zadbać o to, by miały dach nad głową. Nie wiem, w sumie nie znam jeszcze całej prawdy. Ale najważniejsze jest to, że teraz się nimi zainteresował i dzięki niemu dziewczyny wreszcie będą miały normalny nocleg, no i Ronnie wreszcie też będzie mogła spać. Myślę, że Zayn wie, że dużo dla nich zrobił. Mam nadzieję, że przy kolejnym spotkaniu dziewczyna mu podziękuje. Może w przeszłości źle się zachował, ale teraz zasługuje na podziękowanie.
Ta sytuacja z Harrym mnie rozśmieszyła. Pamiętam prolog, w którym była mowa o ich wielkiej miłości. A tutaj loczek ją zmierzył i pewnie źle o niej pomyślał.
Cała sytuacja, że dziewczyna, która mieszka na ulicy jest kuzynką członka znanego na całym świecie zespołu i na dodatek w pewien sposób poznaje resztę jego członków, jest na swój sposób śmieszna. Oczywiście nie chodzi mi tu o taki śmiech do łez. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi. ;) Taki zabieg bardzo mi się podoba. Rzadko kto w opowiadaniach wprowadza jakieś rodzaje komizmu.
Wyczekuj reszty komentarzy! :D